Posty

Myśli i relaks na rowerze.

 Coś zacząłem wcześniej wstawać, bo już koło 5 nad ranem. Nie wiem od czego to zależy, może od tego, że już około 22 kończę dzień? A może bierze się to z tego, że za oknami zaczyna się robić jasno przed 5. Trudno wyczuć. Byłem na ściance, ale na spokojnie. W tym momencie robię tylko lżejsze rzeczy, nie mam głowy do trudniejszych. To może przez to, że wcześniej wstaję i przez liczenie kalorii padam trochę na twarz, trudno wyczuć. Nie mam dużego deficytu tych kalorii, więc to może raczej przez to, że myślami koncentruję się na pisaniu książki. Akurat jestem przy myślach, to w sumie ciekawy temat. Zadaję sobie pytanie, po co w ogóle piszę tę książkę, ale z drugiej strony, mam taką potrzebę, więc to robię. Co mógłbym robić zamiast tego, co miałem zaplanowane? Książka to może jakiś cel, skończenie jej. To w sumie interesujące, bo w procesie pisania odkrywam wiele rzeczy o sobie samym, na przykład o tym, jak działają myśli i dlaczego czasami trudno wyjść poza własne przekonania. Czy tak jest

Cukinia zamiast miodu

 Zastanawiam się nad życiem, to też przez to pisanie książki, które to zmienia coś w mojej głowie. Wydaje mi się, że w dobrą stronę, bo może lepiej rozumiem, co się w moim mózgu dzieje. Akurat zajmowałem się myślami, jeszcze przy nich jestem. Doszedłem do wniosku, że jestem po prostu podróżnikiem, wędruję teraz po moim mentalnym życiu i odkrywam różne rzeczy. Wczoraj padałem na pysk, bo wstałem przed 5 rano, a po ściance poszedłem jeszcze spotkać byłą Sąsiadkę. Potem czułem głód, co jest mało praktyczne, bo staram się nie objadać, przez liczenie kalorii. Normalnie, jakbym ich nie liczył, to objadł bym się orzechami z miodem, czy czymś w tym rodzaju. Pewnie by to nie pomogło, ale jadłbym i jadł. Teraz objadam się multiwitaminami, bo one nie mają kalorii. Przyjrzałem się też temu, jak się to czuje, jak człowiek jest głodny. Doszedłem do wniosku, że w sumie, to jestem niespokojny, bo żeby się obudzić wypiłem podwójne espresso na spacerze, a krótko przedtem też jeszcze jedno. To po prostu

Ciasto i liczenie kalorii

 Nadal liczę kalorie. To w sumie interesujące doświadczenie. Staram się nie jeść wiele w ciągu dnia, żeby nie być zbyt głodny wieczorem.  Książka też jakby lepiej szła. Jestem teraz przy rozdziale o myślach. Coś nie umiałem znaleźć struktury tego, co chcę napisać, mieszało mi się to w głowie. Tyle że jak zwykle, jak się nad czymś pracuje, to jakoś to idzie do przodu. W sumie to przez to pisanie sam lepiej rozumiem co się ze mną dzieje. Wiadomo, ogólnie, to nie wiem, po co piszę tę książkę. To taka potrzeba, jak inna. Jestem na ściance, ale na spokojnie Nie starałem się robić trudnych dróg, bo wstałem wcześnie i jestem zmęczony. Porobiłem trochę na kondycję, czyli do góry i na dół.  Mam wrażenie, że mój organizm przystosował się trochę do mniejszych ilości cukru, bo zmniejszyłem ilość spożywanych potraw zawierających skrobię, czy jak się to nazywa. Prawie że nie jem chleba. To taki mały eksperyment, ale mi się podoba, bo jem za to więcej warzyw. Jem za to ciasto, które mi smakuje, tyle,

Zwykły rytm dnia

 Dalej liczę kalorię, ale moja waga coś chyba stanęła. Trudno, ale liczenie kalorii daje mi lepszą kontrolę nad tym co jem. Czasami jadłem po prostu dlatego, że byłem zmęczony.  Coś źle spałem w nocy. Zastanawiam się nad rozdziałem z książki, trochę mam bałagan w głowie. Z drugiej strony jestem w stanie dłużej siedzieć przy pisaniu, zawsze coś. Staram się trzymać rytmu dnia, to mi pomaga. Mam wrażenie, że bardziej w to wierzę, że skończę to pisanie kiedyś. Oglądam wypowiedzi na temat wojna na Ukrainie. Masakra, jak mogą się tak ludzie w XXI wieku wyżynać, w Europie.

Czas malin

 Ale czas leci, już lipiec się zaczął. W radiu mówią, że zaczęła się druga połowa roku. Na szczęście nie mówią jeszcze o świętach.  Byłem na ściance, kończę kawę, ale jeszcze pada, to napiszę tu parą zdać. Samochód by się przydał, bo nie chce mi się moknąć.  Coś sobie naciągnąłem mięsień klatki piersiowej, nie mogłem zrobić moich ulubionych ćwiczeń na desce treningowej. Wczoraj byłem na fitnessie, potem w saunie. To pozwala się zrelaksować. To za każdym razem interesujące, jak sport pozwala się odprężyć. Na początku mi się nie chce ruszać, ale potem czuję się bardziej wyluzowany, mentalnie. Nadal liczę kalorie. Chcę jeszcze trochę stracić na wadze i potem będę bardziej obserwował. Uważam, że liczenie kalorii jest dobre, żeby się zorientować, ile jaka potrawa ma energii. Banany i orzechy, to małe bomby, za to ogórki i rzodkiewki można jeść w dowolnych ilościach. Kupiłem sobie świeżych malin. Pachną niesamowicie. Wiadomo, nie tak, jak z własnego ogródka, czy z lasu, ale i tak są super.

Kasłacze, chińska kapusta i ładna pogoda

 Coś się budzę w nocy, pewnie za dużo kawy, bo wypijam jej ze cztery, czy pięć, to znaczy, espresso. Staram się przynajmniej nie pić żadnej po 15. W czwartek strzeliłem sobie jedną mocną koło 16 i budziłem się częściej. Jak na ściance piję, to tak się dzieje, bo jest ona mocna, jest jej dużo, a ja piję bardzo powoli, więc kończę koło 17.  Dzisiaj rano obudziłem się krótko po czwartej. Nie byłem już specjalnie zmęczony, bo poszedłem spać przed 23. Wstałem, przeszedłem się nawet wkoło bloków, bo mnie jakoś tak wzięło. I tak wyszedłem z mieszkania, bo ostatnio zacząłem sprawdzać stan licznika prądu. Wydawało mi się, że strasznie dużo zużywam, ale chyba nie. W każdym razie to eksperymentuję z moim zużyciem. Kupiłem sobie nawet "inteligentne" wtyczki, które mierzą mi zużycie prądu. Już wiem, że jeden monitor przy komputerze, ten starszy, mniejszy, pożera więcej energii, niż ten większy, ale nowszy.  Zamówiłem sobie dwie nowe inteligentne wtyczki. Muszę je zaraz odebrać z paczkomat

Znowu na ściance

Jestem znowu na ściance. W domu jakoś nie mam głowy do pisania bloga, nie wiem dlaczego. Co do liczenia kalorii, to uważam, że to dobrze robi, od czasu do czasu. Przypomina się, ile niektóre produkty mają energii. Olej jest na przykład bombą kaloryczną. Ja go używałem do wszystkiego, w dużych ilościach. Za to ogórków można jeść tonami, bo to sama woda. Żeby się dopchać na obiad, wkrajam więcej marchewek. Ogólnie, to zacząłem częściej gotować, czy w ogóle. Już kiedyś tak robiłem, za czasów korony i też straciłem na wadze.  Niższa waga jest dobra, jak chce się robić  bardziej przewieszone drogi na boulderingu. W zeszłą sobotę byłem się wspinać, ale w hali, czyli na jej zewnętrznych ścianach. Fajnie było, znowu coś innego. Poza tym to mogłem wykorzystać moje umiejętności z boulderingu. Bouldering i wspinaczka to dwie różne dyscypliny, nawet teraz na olimpiadzie.  Z książką zaczyna coś tam minimalnie lepiej wychodzić, jakoś lżej mi się pisze, a równocześnie coś się tam krystalizuje, lepsza