Posty

Znowu trochę słońca

 Byłem wczoraj na paletkach, w sumie, to żeby się uspołecznić. Z książką jakby łatwiej teraz, z pisaniem. Byłem na ściance, ale robię lekkie drogi, po prostu dla relaksu, potem trochę na desce do ćwiczeń, styknie. Za to słońce takie, że można bez polara na rowerze. Weekend się zbliża.

Koniec jeżyn i liczenie kalorii

 Mam niedługo urodziny, nakupiłem już orzeszków całą masę, będę się futrował. Nadal liczę kalorie. W sumie to chciałem dojść poniżej 70 kilo, co w sumie przy wzroście 176 w miarę mi wystarczy. Chcę tak pozostać. Nie mam żadnego 6-packu, tylko jakiś 2-pack, ale to mi wystarczy. Lepiej się z taką wagą czuję. Chcę tak pozostać pomiędzy 68 i 70 kilo. Nie chodzi mi o samą wagę, ale o kontrolę swoich emocji, bo ze stresu jem za dużo. Już teraz zauważam, że odzwyczaiłem się trochę od tego refleksu, żeby jeść, gdy jestem zmęczony, albo zestresowany. Pracuję ciągle nad tym. Jem czekoladę, ale taką 99-100%. Ta nie wciąga. Poza tym to mam swoje recepty na gotowanie, czy robienie sałatek. Zmieniłem trochę styl odżywiania, jem chyba więcej warzyw, bo reszta zawiera masą kalorii.  Nie znaczy to, że nie jem nic słodkiego. Wczoraj jadłem chudy serek z miodem i cynamonem, albo owocami. Smakował super. Skończył się sezon jeżyn. Jadłem je tak prost z krzaka, nie wiem, czy to było zdrowe, bo różne owady n

Słońce i jeżyny

 Nie mam już problemów z żołądkiem i jeżyny chyba dojrzały, bo  było dwa dni więcej słońca, to może poskubię ich trochę dzisiaj w drodze do domu.

Liczenie kalorii i ręcznik do sauny

 Coś mnie za żołądek czy ogólnie złapało lekko, ale powoli przechodzi. Zwiększam trochę ilość dziennych kalorii, bo zszedłem poniżej 69 kilo, styknie. Starczy mi jak będę ważył między 69-70 kilo, czy coś koło tego. Słońca dzisiaj więcej, to może jeżyny dojrzeją, bo ostatnio to cienko z tym było, same kwasieliny. Jadę zaraz kupić drugi ręcznik na saunę, żebym nie musiał prania robić tylko dlatego, że ręcznika nie mam. To znaczy, chodzi mi o bardzo duży i bardzo lekki ręcznik, żeby mi się do plecaka zmieścił.

Lekka mania? Kreatywność, albo jej brak

 Mam wrażenie, że jestem w lekko maniakalnej fazie, to znaczy, myślę dużo o pisaniu książki i wcale nie jest mi źle. Jak jest mi za dobrze, to zaczynam podejrzewać, że coś jest ze mną nie tak, może jakiś guz na mózgu, czy kto wie co. Śpię mniej i budzę się w nocy. Za to wstaję koło 5 nad ranem. I tak już nie mogę spać, choć jestem trochę zmęczony, ciągnie mnie trochę do tego, żeby siąść przy kawie do biurka? W każdym razie to jestem w tym momencie na tym etapie pisanie, że nie mam pojęcia kiedy skończę i robi mi się to obojętne. Nie wiem, po co w sumie piszę, mam taką potrzebę. Kosztuje mnie to kasę, bo nie pracuję i energię, ale z drugiej strony to daje mi to jakiś cel w życiu. Poza tym to zauważyłem, że coś w mojej głowie się zmienia, poprzez pisanie, czy rozumienie pewnych zależności, które istnieją w mózgu. Łatwiej umiem sobie wyobrazić, jak działa trauma, czy na jakiej zasadzie niektóre myśli przychodzą mi do głowy. Obserwacja myśli jest interesująca, gdy zacznie się to robić. Myś

Dobry humor i myśli

 Jak mam zbyt dobry humor, to zaczynam się obawiać, że coś ze mną jest nie tak, że to może jakiś rak mózgu, czy coś. Interesujące. W każdym razie pisanie trochę znowu ruszyło. Ciekawe jest, jak zmienia się mój nastrój. Rano byłem może nie pełen zwątpienia, ale dosyć sfrustrowany, że nic nie idzie do przodu, potem udało mi się jakoś poukładać myśli i ruszyłem trochę do przodu. To mi poprawia humor. Piszę akurat na temat myśli. Chodzi mi o to, że są one, przynajmniej po części, wynikiem połączeń neuronów. Gdy poczuje się zapach kawy, to człowiek pomyśli może "o, pachnie kawą". To wydaje się oczywiste, ale wynika z reakcji na impuls, zapach kawy. Połączeń neuronów powodują, że budzi się skojarzenie tego zapachu z kawą. Gdyby chodziło o nieznany zapach, to nie kojarzyłby się on z czymś określonym. To znaczy, nie istniałoby jednoznaczne przyporządkowanie, które jest realizowane w mózgu za pomocą grup neuronów.

Myśli i relaks na rowerze.

 Coś zacząłem wcześniej wstawać, bo już koło 5 nad ranem. Nie wiem od czego to zależy, może od tego, że już około 22 kończę dzień? A może bierze się to z tego, że za oknami zaczyna się robić jasno przed 5. Trudno wyczuć. Byłem na ściance, ale na spokojnie. W tym momencie robię tylko lżejsze rzeczy, nie mam głowy do trudniejszych. To może przez to, że wcześniej wstaję i przez liczenie kalorii padam trochę na twarz, trudno wyczuć. Nie mam dużego deficytu tych kalorii, więc to może raczej przez to, że myślami koncentruję się na pisaniu książki. Akurat jestem przy myślach, to w sumie ciekawy temat. Zadaję sobie pytanie, po co w ogóle piszę tę książkę, ale z drugiej strony, mam taką potrzebę, więc to robię. Co mógłbym robić zamiast tego, co miałem zaplanowane? Książka to może jakiś cel, skończenie jej. To w sumie interesujące, bo w procesie pisania odkrywam wiele rzeczy o sobie samym, na przykład o tym, jak działają myśli i dlaczego czasami trudno wyjść poza własne przekonania. Czy tak jest