Posty

pisanie

Tak sobie piszę, afty mnie trochę do szału doprowadzają. Piszę parę rzeczy na raz, chciałbym je skończyć, pokazać innym, powiedzieć "popatrzcie, to ja, to moje życie, chujowo nie?" Ale nie skończyłem jeszcze nic. Kiedyś parę rzeczy kończyłem, ale nie podobały mi się tak do końca i nie były tak do końca o mnie. Z tego wszystkiego co napisałem lubię może tylko parę linijek. Może więcej, nie wiem. Ale pieprzenie. Wspinam się ze śliczną, inteligentną, muzykalną dziewczyną. Zna 5 języków obcych, czyli tyle co ja, ale pewnie zna je lepiej. Tyle, że za młoda i ma chłopaka. I co? Mam się w niej zakochać, mieć narkotyk numer 2? Nie tylko heroina, ale też kokainy. Afty mnie gryzą i swędzą, świat mnie drapie i drażni. Ludzie się mordują na każdym kontynencie, wykorzystują, gwałcą, umierają z głodu. No, w europie może nie, mam nadzieję, że tu mało kto z głodu umiera, chociaż nie jestem tego taki pewny, jak pomyślę o jakichś zapadłych wioskach, czy mieście, gdzie niektórzy ludzie sobie ni

To samo

No właśnie, i co dalej. Trochę mi łatwiej, łatwiej mi się z tym obchodzić, albo może mi się tak wydaje. Nie mam takich odbić, jak nartkotyk coś pisze, albo SMSa pośle. Jestem w szponach narkotyku, ale wydaje mi się, że jestem wolny. A mimo wszystko, jak ona nie odpowiada, czy nie pisze przez cały dzień, to jednak dobrze się czuję, a przynajmniej lepiej niż kiedyś w tej samej sytuacji. Pewnie w odróżnieniu od narkotyku, prawdziwego, małe dawki nie powodują powrotu do wyjściowej sytuacji uzależnienia. Mam afty i mnie to wpieprza, bo nie mogę wtedy herbaty pić i mi się dziąsła obniżają, niezależnie od tego, że to swędzi czy boli. Ale do bólu można się przyzwyczaić, wiedząc, że kiedyś się skończy. Trudniej, gdy się w to nie wierzy. Zrobiono eksperyment na szczurach. Jedną grupę wrzucono do akwarium i musiały długo pływać, aż prawie padły, czyli bliskie były utonięcia i na końcu je uratowano. Druga grupa nie przeszła takiego treningu. Na koniec wrzucono obie grupy do akwariów i co się okaza

nawroty

Mam robic interesy z "narkotykiem". Nie wiem, nie wiem. Rozmawialem z nia wczoraj, bo myslalem, ze chciala, zebysmy sie wczoraj skontaktowali, ale okazalo sie, ze chciala sie dzisiaj skontaktowac, na temat businessu, temu rozmawialismy troche prywatnie. Po jakims czasie przerwalem rozmowe, bo nie mialem ochoty na to, zeby sie znow uczuciowo w to wepchac. Potem jej jednak cos napisalem na Skypie, bo rozmawialismy przez skypa. Napisalem jej, ze zle mi sie rozmawia, ze mnie to meczy. Ale nie napisze jej przeciez, ze jest narkotykiem. Dlaczego nie? Nie wiem. Chetnie bym sobie do glowy zajrzal, ale nawet jesli zajrze, to i tak bede z tymi uczuciami musial zyc. Za to fajnie bylo sie wspinac.

ja lub ona

Narkotyk napisała drugiego  maila pod rząd. Tak, jak ja kiedyś do niej dużo pisałem i ona się nie odzwywała, tak ona teraz pisze, bo ja się nie odzywam za bardzo. Stara śpiewka. Ale w sumie to albo ona, albo ja. Kto jest ważniejszy. Wychodząc ze stanu rzeczywistego, ona ma faceta, nie ma ochoty być za mną, albo wogóle tego nie wspomina, a ja nie mam nikogo i przejmuję się nią. Teraz mam się przejmować, że ona ma stuknięty samochód i tym, że ona się zastanawia, że coś ostatnio mało piszę. Ona ma swoje kłopoty, którymi ja się przejmuję, jest zamknięta, przynajmniej dla mnie, nie mówi, co do mnie czuje, albo nie czuje. A ja co? Skaczę jak pajacyk na gumce zastanawiając się co zrobić. Dlatego nie mam teraz ochoty zastanawiać się co i jak jej napisać, wolę wcale nie pisać. Znam takie sytuacje. Ja jestem uwiązany uczuciowo, a one zachodzą w ciążę, żenią się, zmieniają chłopaków, a ja ciągle jestem tym wiernym poddanym rycerzem, na każde skinięcie. Myślącym, że co będzie, jak ona będzie chcia

dziwota

No i ludziska sie dziwią, jak ktoś mógł na ten pomysł wpaść i zacząć strzelać do ludzi. To, że nie umiał sytuacji wytrzymać, to ich nie dziwi. Nie zastanawiają się jakie miał problemy, chociaż chodził na terapię. Podobno napisał list do rodziców, że już tak dalej nie może, ale nikt go nie wziął na poważnie. Nikt się go nie czepiał, ale był samotnikiem. Samotników zawsze się ktoś czepia, nie ma tak, żeby sobie spokojnie żyć. Ciekawe, tak ładnie wszystko było i nagle się spieprzyło. Najprościej jest nie rozumieć, bo to nie kosztuje nic wysiłku, można powiedzieć "jak mogło do tego dojść, co się stało, nie rozumiem...". Ano prosta piłka, nie umiał wytrzymać, miał dosyć to mu szajba odbiła i tyle. Zbierało się to pewnie latami, jak do tego doszło trudno powiedzieć, ale nie ma burzy bez chmur, czy jak to się mówi. Narkotyk napisał maila do mnie, nie odpowiedziałem od wczoraj, to mi posłała smsa, z pytaniem, czy wszystko ok u mnie. Odpowiedziałe, że ok, i spytałem co u niej. Nie mia

wtorek

No i znwu zaczynam liczyc dni bez narkotyku, narkotyku dziewczyny na odleglosc ponad 1000km, która ma w dodatku chłopaka. Ona chciała by, żebym ja był miły w stosunku do niej, jak mnie trochę zazdrość zjada, a trochę mi uczucia rozrabiają. Ale co zrobić. Już parę razy byłem na "odwyku", ale za każdym razem się łamię, zawsze jest jakiś powód. Szkła okularów mam zużyte i muszę tak głowę przekręcać, żebym mógł normalnie te cholernie małe literki tu widzieć. Ciekawe, czy się złamię tym razem, czy jak ona napisze parę linijek, to znowu odpowiem przynajmniej pół strną. Jaka jest różnica między tym, a paleniem papierosów, czy piciem alkoholu. W momencie zażywania, czyli kontaktu z nią, czuję się jak na prochach, ale potem to przechodzi i pozostaje niewypełniona pustka, brakuje mi czegoś, myślę o niej i trudno mi tą pustkę czymś wypełnić. Tyle, że w pracy coś się działo, piłem kawę, próbowałem się skoncentrować i dzień nawet szybko przeleciał. W domu oglądałem seriale po angielsku, b

Niedziela

No i już niedziela. Akurat spotkałem nauczycielkę Shiatsu, powiedziała, że moje Shiatsu jest dobre, z tego co widziała, może się za nie znowu wezmę, bo się zabieram i zabieram. Młoda, prześliczna dziewczyna mnie coś zagadywała ostatnio. Pamiętam jej spojrzenie jak wychodziłem z budynku. Nie ma chłopaka, wiem, bo spytałem się, czy jej chłopakiem jest B. po tym, jak powiedziała, że ma kłopoty z chłopakiem. Ciekawe co z tego będzie. Już się boję konsekwencji zaproszenia jej na kawę, niezależnie od tego, czy ona się na to zgodzi. Może jej zaproponować wspólne wspinanie się? Ale tak naprawdę, to mam ochotę ją pocałować, bo ma pełne, okrągłe wargi, których miękkość i delikatność potrafiłbym sobie wyobrazić. Zobaczymy co będzie dalej, może coś będzie, a może nie. Narkotyk się nie odezwał, ale dzięki S. czyli tej ślicznej, udało mi się na chwilę o nim zapomnieć. Udało mi się iść pobiegać rano, uciec na chwilę od zamknięcia we własnym pokoju i od swoich myśli. Tkwię często nieruchomo przed moni