Posty

Francuzka

Byłem na wernisażu. Stwierdziłem, że pójdę, to może poznam kogoś, taki wygłodniały ciepła i seksu. Jedna z tych artystek wydawała się być miła, a przynajmniej miała duży dekolt. Niestety też chłopaka, który siedział dwa metry obok. Ale ja, jak kaczka Darwina, zafiskowałem się na pierwszy dojrzany objekt, który nie był moją kumpelką i przegadałem z nią pół wieczoru. Tematyka, od sztuki, do fizyki kwantowej ;o) No i co dalej? Ona wyjeżdża we wtorek i już jej może nigdy nie zobaczę ;o) Czekam na odpowiedź od NB. Nie mam ochoty do niej pisać, bo to ona powiedziała, że do mnie maila napisze. Chodzi ciągle o tą nieszczęsną przesyłkę, które wróciła do niej. Jakiś zmęczony jestem. Może to długei rozmowy na blogu, które też mnie trochę wysiłku kosztują, może to pogoda, bo leje. Coś dzisiaj cappucciono nawet nie pomaga. Miła była ta Francuzka. ---- PTSD Co się zmieniło? Może to, że nie czuję takich gwałtownych uderzeń uczuć, gdy widzę ładną dziewczynę. Nie czuję takiego gwałtownego smutku, że on

Gdybym

Tak mi do głowy przyszło, może ze względu na ponowny kontakt z NB. Gdybym coś zrobił, coś, nie wiem co, to było by inaczej. Gdybym może był inny, bardziej zdecydowany, nie miał moich problemów, to może by mnie bardziej chciała, może by mnie kochała. I skojarzyło mi się to coś z malowaniem. Bo malowanie, to nie znajomość farb, oczywiście, nie tylko to, to też umiejętność upaćkania nimi płótno, czy czegoś w ten sposów, żeby z tego jakaś całość powstała. Pomyślałem o tym, bo wyczytałem kiedyś, że dzieci często myślą, "gdybym był inny, może lepszy, to by mnie tata, albo mama kochała. Ale nie potrafię tego, albo tego, albo to" Nie myśli się tego głośno, ale dzieci tak sobie świat wyjaśniają. I gdzieś to pozostaje. To oczywiście teoria, ale w wielu przypadkach potwierdzana, na ile się coś takiego da potwierdzić. I dlatego myślę sobie, że mogę się starać o NB, i myśleć, co mógłbym jeszcze zrobić, żeby ona mnie pokochała. Powtarzając w ten sposób mój schemat zachowania z dzieciństwa.

Znowu i nie znowu

Znowu siedzę sobie w kafejce i wszystko wydaje się być takie, jak przed rokiem. Tyle, że teraz mam rozwalony trochę palec, nie planuję długiego urlopu, na który nie mam ochoty, w sumie. Czy chodzę mniej po ścianach? Nie wiem, bo ostatnio rzadko mi się to zdarza. Za to może czuję częściej ciężar na piersiach, jak dzisiaj. Kiedyś bym może od niego uciekał, teraz go jakoś łatwiej akceptuję. Nie wiem, czy to tylko za dużo kawy, czy tematy na blogu, fakt, że wymieniłem parę smsów z NB? Niebo jest niebieski, widzę je w oddali między budynkami domów. Jakaś taka nostalgia mnie opadła. Przed chwilą bawiłem się z dwoma córkami znajomego, który przy tym samym stole siedziały, jedna z nich robiły miny jak NB ;o) Ale nawet jak mi smutno, to mimo wszystko jakoś mi czasami milej, albo tylko się oszukuję. Brakuje mi seksu, tak mi się wydaje, albo kogoś bliskiego. Tak sobie piszę, po prostu. Muzyk, lekka, jazzowa, odgłosy z ulicy. Samotność, ale nie taka pusta jak kiedyś. Mam książki w plecaku, poczyta

Czat to siada

W sumie, to nie miałem zamiaru to otwierać towarzystwa do czatu, ale, coś takiego wyszło. Chyba zacznę prosić piszących, żeby, w miarę możliwości, nie pisali jednego zdania w każdym komentarzu, ale poskładali sobie myśli, i napisali może jeden, albo parę, ale dłuższych ;o) No, mam wreszcie internet w kafejce, znowu. Spotkałem się z kumpelką, nie będę podawał nawet akronimu, bo to zwykłe spotkanie. Była z dzieckiem. Właściciel kafejki zrobił trochę minę, bardziej radosną niż smutną, zna mnie już trochę. Wczoraj byłem tu z DzN (dziewczyna z namiotu). Tak pogadaliśmy, z DzN. Nawet mi maila napisała dzisiaj rano. NB coś się nie odzywa, ale jakoś powoli mi to wszystko przechodzi. Zmęczyła mnie ta pogoń za nią, a potem trzymanie się z dala. Teraz ona mi nie odpowiedziała, więc sobie czekam, spokojnie. Kiedyś bym sprawdzał co chwilę i miał może flash-backi ;o) I to poskładałem sobie może parę myśli. Fakt, stwierdziłem kiedyś, że chciałbym napisać o tym, co przeżyłem, w sensie terapii i czego

Chciałem

Chciałem rzucić jakąś sprytną notką dzisiaj, ale na szczęście zalałem sobie klawiaturę cappuccino. Siła nałogu i niezgrabnych kończyn ;o) Temu nic rozsądnego mi teraz do głowy nie przychodzi (nie znaczy, że mi wcześniej przychodziło, i tu wiatr z żagli niektórym komentatorom zabieram ;o) Napisałem smsa do NB (narkotyk B) i zauważam u siebie, póki co, to lekką zmianę. Już nie czekam tak na jej odpowiedź, to dobry znak. Trochę się uodporniłem. Nawet nie posłałem smsa do DN (dziewczyny z namiotu), odpisałem tylko CA coś, i wymieniłem parę maili z DT. Zapomniałem o którejś? żeby to nie były platoniczne znajomości, to pewnie bym tu teraz sam nie siedział, w pustym mieszkaniu, z ładnym widokiem na wieczorne niebo :o) Tu niebo jest chyba prawie zawsze ładne, nie wiem dlaczego, może dlatego, że na północny wschód ? Może dlatego, że nic mi go nie zasłania? Było mi dzisiaj dosyć smutno. To może było powodem, że do NB napisałem, chociaż pewnie nie jedynym. Po prostu, wracając do smutku, myślałem

Zimno

Kurcze, lato, a tu zimno w kafejce i nie mam się do kogo przytulić. Byłem wczoraj na mieście z DT (dziewczyną terapeuty). DN (dziewczyna spod namiotu) napisała mi maila, że znowu jest ze swoim starym chłopakiem. Może się spotkamy w kafejce w przyszłym tygodniu, a może nie. Z roweru nic nie wyszło, bo CA (Cannabis A) ma problemy zdrowotne, ale nie takie na poczekaniu wymyślone. Wczoraj poszliśmy z tej tutaj kafejki do innej i tam była miła dziewczyna. Jak to dziewczyny. Siedziała ze swoim chłopakiem, gdy na nią spojrzałem, to go pocałowała. Potem wyszli przed kafejkę i czasami łypnęła na mnie a ja na nią, w sumie zupełnie przypadkowo. Jak wychodzili, to powiedziała nam "cześć", na pożegnanie. I zrozum tu naród kobiecy ;o) Oczywiście, że myślę czasami o NB (narkotyk B), ale nie mam ochoty w ten stary cyrk teraz wchodzić. Ona ze swoim chłopakiem, ze mną gadu gadu, ale na skypie ;o) i nic dalej. Nie chce mi się tego ryzykować. Może jest już zresztą z jakimś innym. Czekam, aż się

Próby

Zadzwoniłem dzisiaj do DN. Powiedziała mi, że ma problem, spory i dlatego nie chce się kontaktować. Co za problem, nie powiedziała. Mówi, że woli to w sobie wgryzać. Napisałem maila, posłałem smsa. Czyli póki co, to trzymam się raczej planu. Panowie i Panie, jakiego planu? Czy ja mam jakiś plan. Dzisiaj siedzę bez cappuccino, za dużo kawy piję i chcę jutro wcześniej wstać. Zadzwoniłem jeszcze raz wieczorem, ale nie odebrała telefonu. I co teraz robić, jaką strategię obrać. Nie lepiej byłoby po prostu o niej zapomnieć? Pewnie bym o niej zapomniał, gdybym miał jakąś inną pod ręką. Nudzi mnie trochę ta moja "walka". Moje lęki mnie wpieprzają. Z tym, że jakiś czas temu chodziłem po ścianach, teraz mniej. Dlatego jak mam dołek, to pewnie lepiej myśleć o tym, jak może być lepiej, a nie o tym, jak mi teraz źle. To, że mi teraz źle, mogę potraktować jako dobrą okazję do badania tego, co jest. Ale nie jest mi aż tak źle. Gdybym miał jakiś specjalny nóż, po którym rany można znowu skle