Posty

Glod lepszy od bezsilnosci

Szukam mieszkania, bo chce sie wyniesc z tej "wioski", gdzie mieszkam, gdzies blizej centrum. Trudno mi sie bylo za to zabrac, ale powoli sobie poukladalem co i jak. Nie lubie, jak mi ludzie do pokoju zagladaja, wiec kupie sobie po prostu firanki, choc za nimi nie przepadam. Na wiosce w sumie unikam pokoju, ktory wychodzi na inny dom, zamiast sobie po prostu cos na okno zarzucic. Zaczalem ograniczac moje kolacje, bo stwierdzilem, ze jestem za gruby. W sumie, to wystarczy mi nie jesc kolacji i lepiej sie potem czuje. Tak, to widze, ze tyje i ze nie radze sobie z moimi problemami, i przychodzi bezsilnosc, ktorej nie lubie. Wiadomo, nie mam brzucha od piwa, bo nie pije piwa ;) Chodze duzo na sport, prawie, ze codziennie. Wczoraj bylem na sciance. Ciekawe, wdrapuje sie na drogi, o ktorych kiedys moglem tylko pomarzyc. Ale i tak jestem w sumie zaawansowanym poczatkujacym. W pracy czuje niepokoj, nie wiem, czy to z powodu kawy, czy moze wychodza ze mnie jeszcze odruchy dziecinstwa,

Raz tak, raz tak

NB napisała SMSa "Jak Twoje lato?". Strasznie rozgadany sms. Kiedyś dostał bym pewnie palpitacji serca, teraz mnie to specjalnie nie ruszyło. Zastanawiam się ciężko nad Australią i doszedłem do wniosku, że pojadę tam najpierw na parę miesięcy, zobaczę, czy mi się będzie chciało dłużej zostać. A teraz co, szukam mieszkania. A mieszkania tu drogie i albo trzeba zapłacić prowizję, albo szybko reagować. A jak tu reagować, jak mnie czasami moje lęki łapią i mam stres, czytając tylko ogłoszenia. Choć to też się zmienia, najważniejsze, to się nie poddawać. Myślę, że jak przeniosę się bliżej ludzi, to mi to dobrze zrobi, dosyć chyba mam powoli samotności. Byłem na ściance, z D. Z nią można się na luzie wspinać, nie ma stresu, bo wspina się dużo gorzej ode mnie. J wspina się w sumie lepiej, ale jej teraz nie ma. Próbowałem wejść na jakąś 8-kę, ale była za trudna. Przytyłem parę kilo ostatnio, więc staram się zrzucić. Po prostu nie objadać się tyle orzechami z miodem i nie jeść tyle na

Walka z duchami

No i jakoś żyję. Budzę się czasami rano i coś mnie dusi, po prostu zwykły lęk. Albo jak jestem w pracy. Piję wtedy herbatę, w pracy, albo nie robię nic, w domu, albo idę pobiegać. Ogólnie, to jestem jeden dzień w tygodniu do tyłu. Jak idę na ściankę, to jeszcze jakoś leci, ale jak siedzę w domu, to nie potrafię się za nic zabrać. Ogólnie, to od lat mnie coś dusi, tyle, że się do tego przyzwyczaiłem, jak do tego, że tęsknię za jakąś dziewczyną. Po prostu zawsze tak było. Nawet jak byłem z jakąś, to też było coś nie tak. Wtedy czułem mój lęk, wszystko stawało się skomplikowane, bolało. Teraz czuję tylko lęk, czasami smutek. To inny lęk, niż ten gdy wchodzi się na ściance. Ostatnio poleciałem trochę i siniak zmienił po tygodniu kolor na żółty, teraz go już prawie nie ma. Człowiek poleci, rąbnie się trochę, ale jest to namacalne. A ten lęk w głowie, to jak klatka. Wszyscy go tak opisują. Trudno się od niego wyzwolić. Ale, co tam. Może nigdy nie przejdzie, a ja walczę dalej. Szukam mieszka

Walka, żeby tylko z cieniem

Dzisiaj mi kumpel powiedział, że mam nie przyprowadzać J na ściankę, bo jest zbyt czarująca. Ciekawe, że dopiero teraz ją zauważył. Jestem w domu. Trudno mi się za coś zabrać, uciekam w filmy, czy internet. Czuję, jak mnie zimno ogarnia, taki sobie zimny lęk. Pamiętam, jak mną rzucało o ściany, gdy byłem sam i miałem coś zrobić. Sam, to znaczy, sam w domu, nawet jak z kimś byłem. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, a nie potrafiłem. Zalewało mnie albo gorąco, albo, no właśnie co? Wczoraj byłem w jakiejś galerii z E, który wpadła z Berlina. Wystawiała jedną swoją rzecz, wystawiało w sumie ponad dziesięć osób. Wszyscy artyści, dobra, prawie wszyscy, ubrani byli na czarno, a w najlepszym wypadku szaro. Wiadomo, to Hamburg. Ale po północy zaczęliśmy nawet tańczyć, tyle, że DJ puścił tak głośno, że uszy siadały. W sumie, jedyne co mi się układa, to chyba finanse, w miarę. Byłem na sporcie, prawie codziennie, bo się otłuściłem. Ale mimo tego, że jestem parę kilo cięższy, to robię trudniejsze dr

Jak zwykle, dwa swiaty

Tak sie troche miotam, nie wiem, czy stoje w miejscu, czy ide do przodu, a moze sie cofam? Fakt, nie czuje tyle bolu, co kiedys. Czasami ogarnia mnie smutek, w weekend nie potrafie sie za nic wziac. W soboty wiadomo, scianka, z J, inaczej bym chyba w ogole nic nie zrobil. Ciagle nie udalo mi sie przeprowadzic. Ale zanim sie przeprowadze, to chce troche rzeczy sprzedac, zaby ich nie wlec ze soba. Problem w tym, ze trudno mi sie za to zabrac. Cos mnie blokuje, wiadomo co, moje leki. Cos wlacza sie w mojej glowie, jakby ktos prezstawil zwrotnie i zaczynam czuc lek. Wiec moje zycie, to walka z lekami, albo ucieczka przed nimi. J chce jechac w skalki ze mna, a ja nie wiem, czy mi sie chce. Ale pewnie pojade, bo brakuje mi czyjegos ciepla. NB (narkotyk B) nie odpisalem na ostatniego smsa, bo co, ona cos napisze i ja mam jej od razu odpisywac. Nawet jej sie nie chce maila napisac. Nie chce mi sie juz tlumaczyc zachowania innych, ze niby to, czy tamto, dlatego nie pisza. Czasami trudno jest so

Gruby brzuch

Byłem wczoraj na jakimś tam "workout" i paletkach, bo mi brzuch naprawdę rośnie. W przedłużony weekend w skałkach i na długich marszach z J. Byliśmy nad jeziorem, idąc w jedną stronę 2 godziny szybkim marszem. Nie każda jedna dziewczyny chyba by coś takiego zrobiła, ale J chyba lubi. Ogólnie, to sporo jest wysportowanych dziewczyn w Niemczech, a może się tylko w takich kręgach obracam, bo ludzie ze ścianki coś tam próbują robić, bo im człowiek cięższy, tym trudniej się wchodzi. Mnie brzuch urósł, to znaczy, tłusty się zrobiłem, bo przez kłopoty ze ścięgnem mało robiłem. Ale, teraz już lepiej, no i pogoda na basen częściej. NB (narkotyk B) mi SMSa posłała. Zaczęła czytać książkę, którą jej parę lat temu podarowałem. Coś A. Miller, z psychologii. Podziękowała. Niech się ku..a wypcha. Czego ona ode mnie chce? Mam ochotę na mięso. Kupiłem sobie dzisiaj salami. Coś po tym wyjeździe w skałki, to znaczy, z J, mnie tak wzięło. A może ta moja bezwolność i lęki mnie tak męczą, że się w

Goraco i basen

Ale sie ku..a spalam od srodka, cos mnie dusi. Skad sie ten stres bierze? Czy to naprawde wychodzi cos ze starych czasow, dodane do rzeczywistosci? Zaczal sie sezon otwartych basenow, wiec wskocze do wody, splucze troche tego cholerstwa z moich zwojow mozgowych, reszte wysuszy slonce. W weekend jade z J w skalki, troche mi sie nie chce, wolalbym z jakas, z ktora cos ciekawego moze sie wydarzyc. Ale przynajmniej sie wyspie i troche natury zaznam, moze jeziorko w lesie zalicze.