Posty

Deszcz i słońce

Dzisiaj piłem dużo kawy, w miarę dużo, może dlatego, że mi się herbata skończyła. Zadzwonił do mnie ojciec NB (narkotyk B). Nie wiem, co go tak wzięło, bo nie odzywał się może przez 2 lata, czy coś, a może tylko rok. Może się chciał pochwalić, że drugą książkę napisał, może tak zadzwonił. Wspomniał NB i fakt, że ma wnuczkę. Na szczęście nie miałem czasu, więc mogłem go szybko spławić. Nie mam ochoty na to, żeby mnie coś bolało. Ogólnie, to raczej rzadko dzwonię do kogoś, gdy nie muszę. Wyjątek, to może J, dobra kumpelka i dwa razy do roku D, czy może czasami G. Fakt, G, to może częściej, ale raczej bardziej w interesach. A co z moją książką? Ojciec NB po prostu pisze, a ja się zastanawiam. Całe życie się zastanawiam. Nie robi mi się zimno, gdy pomyślę o samobójstwie, robi mi się zimno, gdy pomyślę, że mam coś zrobić, że muszę coś zrobić. Samobójstwo kojarzy mi się raczej ze spokojem, ciepłym przytulnym miejscem, w którym się nic nie czuje. I gdybym je popełniał, to pewnie było by mi tr

Obserwacja lęku

Gdyby mi to nie przeszkadzało, to było by to prawie zabawne, obserwować, co mój mózg robi. Pomyślę, że muszę przy biurku z papierami porobić i od razu zaczyna mi się robić duszno, czasami gorąco. Coś, jakby niewidoczna sieć obezwładnia mnie. Tak, jakbym nie miał własnego ciała, ale był częścią łóżka, na którym leżę, oglądając jakiś tam serial po angielsku. Jak ma napisy, bo nie wszystkie odcinki mają, to ściszam głos i czekam, aż się zrobi ciekawiej. Chciałbym mieć znowu swoje życie, ale czy je kiedyś miałem? Czasami je mam, czasami je miałem. Gdy ćwiczyłem na gitarze, albo na treningu, czy gdy biegłem przed siebie. W sumie, gdy człowiek sobie coś pomyśli, to jest to inaczej, niż wtedy, gdy to zapisze. Czy miałem swoje życie? Mieszkałem w paru krajach, gorących i zimnych, siadywałem nad różnymi morzami, czy oceanami, jeziorami, czy rzekami. Kiedyś żyłem może bardziej dwoma życiami, tym jakimś, mało realnym, marzeniem o dziewczynie, o czym, życiu nad oceanem i tym rzeczywistym, gdy nawe

Podobny, czy inny? A może tylko instankt samozachowawczy.

Spoglądanie w przeszłość, w której miało się problemy. Zależy, co człowiek przeżył. Zaangażowanie, krok do przodu, przezwyciężenie lęku, jest w niektórych sytuacjach na pewno pomocne. Tyle, że niektórzy ludzie, jak ja, muszą reflektować, właśnie przez schematy przeszłości. Można nauczyć się miłości, można nauczyć się nienawiści, albo nieczułości. Ciekawe są wywiady z Kuklińskim, "The Iceman", był zawodowym mordercą mafii. Matka biła go kijem od miotły, czasami go na nim złamała, jak opowiadał. Jego ojciec zabił chyba jego brata, zrzucając go ze schodów, już dokładnie nie pamiętał. Ale w czasie wywiadu z nim wydaje się być normalny. On po prostu "nic nie czuł", jak mówił, za to przeżywał coś w rodzaju gwałtownej fali, wściekłości, czy czegoś. Widać to było, gdy reporter go zaczął krytykować. Ale mu przeszło i był w stanie o tym mówić. Uronił nawet łezkę, gdy powiedział, że źle się obchodził ze swoją rodziną. Szczerze mówiąc, to czasami łatwiej mi się z kimś takim per

Zakwasy

Byłem wczoraj na kondycyjnym. Przez tą rozwaloną rękę mało co ostatnio robiłem. Przedtem chodziłem na workout, w tej samej sali był zaraz fit-fight, a na koniec wykańczałem się na kondycyjnym. Teraz byłem tylko na kondycyjnym i mam zakwasy, jakbym dwa inne też zrobił ;) Była za to S, na tym kondycyjnym. Miłe towarzystwo. Pokazywałem jej dzisiaj parę rzeczy z paletek. Sam w sumie tylko trenowałem trochę. Nie chciało mi się grać, bo nie było też żadnego zaawansowanego początkującego, jak ja, a z zakwasami nie chciało mi się biegać bezładnie po boisku, jak większość tam. Zastanawiam się nad Australią. Oczywiście, czuję lęk. Ale lęk to mój codzienny towarzysz. W sumie, to uczucia, które miało moje wewnętrzne dziecko. Gdy przychodzi lęk, to wsłuchuję się w niego i wtedy przypomina mi się, jak to czułem kiedyś, gdy wracałem do domu, albo widząc samochód starego przekradałem się za wałkiem rzeki, szedłem na łąki, czy do lasu. Czasami mój kumpel patrzył najpierw, czy coś widać. P

Za dużo kofeiny?

Piję kawę w pracy. Myślę, że za dużo, choć nie wiem ile tego wypijam, bo mam małą filiżankę i rzadko kiedy dopijam. Nie przepadam za zimną kawą. Siedziałem sobie dzisiaj w pracy i czułem, jak coś mnie dusi. Jak mnie niepokój ogrania. Taki zwykły. Bywało gorzej. Bywało, że siedziałem i łzy spływały mi z oczu, bo mnie bolało, że mnie jakaś dziewczyna nie chciała. W sumie, to prawie śmieszne. I nie chodziło o NB (narkotyk B). Choć i tak uważam, że NB jest dla mnie kimś wyjątkowym, a może wyjątkowym narkotykiem? Byłem dzisiaj na paletkach, tak sobie było, trochę treningu, potem grałem z S i byłem niezadowolony, na koniec, bo nie tak chciałem grać. Ale S ma niebieskie oczy i miły uśmiech i dotyka czasami mojego ramienia, gdy ze mną rozmawia, więc chciałem żebyśmy wygrali, w sumie, to dla niej. Gdy budzę się rano, to mówię sobie, że jestem bezpieczny, że starego tu nie ma i nie wejdzie do pokoju. Gdy zasypiam, to samo. Kiedyś myślałem, że jestem pokręcony, że tak po prostu jest, że jest mi ź

Kiedyś chciałem... nie wiem czego

Jedna z moich byłych dziewczyn zarzucała mi, że nie wiem, czego chcę. Lata, przed tym, zanim ją spotkałem, chciałem być muzykiem, naukowcem. Chciałem być kimś, zawsze tęskniłem za kimś. Potem biłem głową w ścianę, wbijałem sobie szpilki, siadywałem na poręczach balkonów, lub biegałem po szerszych balustradach mostów. Nie chciałem umrzeć, ale nie miałem też nic przeciwko śmierci. Nawet nie wiem, co chcę napisać, żadne zdanie nie pasuje do pozostałych. Czego chcę teraz? Wiem czego nie chcę. Nie chcę, żeby mną lęk pomiatał. Czasami nie wiem, co z nim zrobić. Chcę jechać do Australii, nawet nie wiem po co, może, żeby chwilę pożyć trochę jak kiedyś, ale inaczej. Wiem chyba, czego nie chcę, nie wiedząc, co mogę chcieć. Nie chcę już uciekać, szlag mnie trafia, gdy to robię. "Quiero paz quiero una pausa quizás morir de amor en tu mirada sin pasado, sin temores y sin prejuicios que me nublen " "Chcę spokoju, pauzę, może umrzeć z miłości na Twój widok. Bez przeszłości, bez bez oba

Paletki i Sambaye

Wczoraj paletki, dzisiaj paletki, Chiński, praca, myśli, lęk, samotność, dobre hamulce w rowerze. W dzieciństwie miałem pozorną bliskość do mamy, bo jak stary był w domu,to nie mogła tak sobie, po prostu wejść do mojego pokoju, żeby pogadać. Paranoja ;) Cały czas partyzantka. Nic dziwnego, że czasami jestem taki zakręcony. Ale, i tak uważam, że wolę walczyć, szukać mojej drogi, czasami na oślep, niż poddać się bezradności, albo uciec gdzieś. Kiedyś uciekałem, chowałem się za grubym murem. Teraz staram się być bliżej rzeczywistości, która "czasami skrzeczy", mówiąc słowami poety. Ale, od kiedy jestem bliżej mojego "wewnętrznego dziecko", czyli moich wspomnień z dzieciństwa, to jest mi chyba łatwiej. Nie tęsknię już jak szalony za NB (narkotyk B). Wiadomo, mam dalej różne górki i dołki emocjonalne, czasami może na granicy "borderline", ale jakoś idzie. Choćby fakt, że nie myślę tak często o samobójstwie, co kiedyś było normalnym refleksem, gdy mi coś nie szł