Posty

Ignorować uczucie duszenia się

Gdy próbuję zrobić coś z mojej listy "to do", to zaczyna mi się gorąco robić, albo mnie coś dusi. Choć dzisiaj uczyłem się trochę Chińskiego, siedząc w domu, mimo, że ciągnęło mnie do tego, żeby zatonąć w siedzeniu kanapy i oglądać jakiś głupi serial, złoszcząc się na siebie samego, że nic nie robię. Albo to uczucie duszenia się nie było takie silne, albo może lęki poddają się czasami logice. Przyglądałem się tym emocjom. Co mnie tak ciągnęło do oglądania tych seriali? Uciekałem wtedy od własnych lęków, od tego, że muszę coś zrobić, od swoich emocji i uczucia duszenia się. To jakby alkohol, czy zakochanie. Potem byłem na paletkach. Odbijanie o ścianę na korcie na siłowni wydaje się dosyć dobre na szybkość i czas reakcji. Była tam jedna bardzo ładna dziewczyna, oczywiście skośnooka, ciekawe, czy ją jeszcze kiedyś zobaczę. Nic to, walczę dalej, raz wygrywając, raz przegrywając.

Partyzantka w domu

Obudziłem się nawet bez lęków, dzisiaj. Nic mnie jakoś nie dusiło. Tak, się zastanawiałem, kiedy to przyjdzie. Rano wracam do przeszłości. Ostatnio często wracam do przeszłości. Niejako ja gonię za nią, a ona przychodzi z lękami do mnie. Na siłowni pomyślałem, że muszę kupić pasek do samochodu, bo jak jest wilgotno, to piszczy. Wkurza mnie to. Tak się zastanawiałem, jak się moje lęki będą broniły. Były oczywiście wytłumaczenia "Przecież chciałeś być raz wcześniej w bibliotece", czy jakieś takie podobne. Bo gdybym pojechał kupić ten pasek, to zeszło by mi może pół godziny. Byłem przygotowany na to, że będą miał lekki napad senności. I w sumie, to miałem, ale tylko lekki. Wiedziałem, że muszę pojechać, kupić ten pasek. Tak mi logika mówił. No i pojechałem. Paska nie kupiłem, bo takiego akurat nie mieli, ale zamówiłem. Cały czas miałem świadomość, że to po prostu śmieszny problem, to śmieszne, że mam taki problem. Tyle, że problemy są relatywne. Jak się ma PTSD, to czasami istni

Kontury we wspomnieniach

Rano bezsens, trochę niewyspany, ale polazłem około 6.30 na siłownię. Poodbijałem o ścianę. Wczoraj byłem na paletkach i stwierdziłem, że nie umiem grać. Potem, po siłowni silny niepokój. Przez godzinę próbowałem się wyrwać z domu, gdy coś mnie dusiło i cały się jakiś ciężki robiłem. To nie tylko zmęczenie z siłowni, bo zalewały mnie też fale gorąca. Jakiś lęk się odzywał, to jego metoda komunikacji. Poszedłem do kafejki, potem załatwiłem coś w jakimś australijskim biurze, potem biblioteka. Teraz, po drugiej kawie, jakoś mam więcej energii, żeby próbować moim życiem jakoś sterować. Zobaczymy, jak będzie jutro. Pewnie jak dzisiaj, codzienna huśtawka. Piszę sobie o dzieciństwie i coraz to nowe rzeczy mi się przypominają. Tak, jakby nabierała ona kształtów, jak i meble ze wspomnień nabierają konturów.

Mózg stawiający opór. Lęki.

Dzisiaj coś gorszy dzień. Już gdy się obudziłem, to czułem niepokój. Poza tym, to coś mnie lekko dusiło. Znowu pytania "co tu robię, po co". Wiem, że nie mogę ufać takim pytaniom, poddającym w wątpliwość to, co robię. Bo jaką mam alternatywę do tego, co akurat robię? Pracować codziennie, żyć samemu z lękami i padać wieczorem do łóżka, po sporcie, by budzić się i zasuwać do roboty. W robocie czułem ataki lęku, czasami nie byłem w stanie nic zrobić. Ale ciągle mnie tam chcieli. Szukać kogoś bliskiego? Teraz jestem tutaj, muszę szukać nowej pracy, bo to dobra podkładka do przedłużenia wizy. Nawet nie wiem, ile tu jeszcze zostanę. Mam ważny termin w lipcu, musiał bym wracać, ale czy dam radę załatwić wizę powrotną, bez której stracę tą wizę? Ile tak jeszcze mam się włóczyć po świecie? A może to takie moje życie? Może moje lęki nigdy nie znikną? Nie znam odpowiedzi na te pytania. Po prostu walczę starając się coś zmienić. Proste rzeczy sprawiają mi trudność. To trochę tak, jakbym

Walka z lękami.

Staram się iść do przodu, choć mam wrażenie, że stoję w miejscu. W sumie, to pozostała mi do załatwienia wizy powrotna, bez której nie mogę stąd wyjechać. Poza tym, to załatwiłem sobie kartę zdrowotną. Gdy będę wyjeżdżał, to czy mam zatrzymać samochód, który lubię, czy go sprzedać? Tu w sumie, jak jest się rezydentem, to nie trzeba płacić za wiele świadczeń zdrowotnych, to znaczy, państwo dopłaca do wielu rzeczy. Za niektóre, jak za dentystę, trzeba płacić samemu, warto wtedy mieć prywatne ubezpieczenie, albo zdrowe zęby. Dlatego może zdarza się tu widzieć ludzi, którym brakuje jakiegoś zęba. W Niemczech się to raczej rzadziej spotyka. Moje lęki męczą mnie, powodując, że mam trudności z robieniem wielu rzeczy, nawet bardzo prostych. Jak napisanie jakiegoś oficjalnego listu, czy kupienie części do samochodu. To powoduje oczywiście  uczucie bezradności. Próbuję się do nich dobierać, w ten, czy inny sposób, albo po prostu realizować swoje cele, niezależnie od tego, jak część mózgu się prz

Może by jakiś plan?

Byłem dzisiaj posurfować. Pojechaliśmy tam z A, która mi czasami na nerwy działa, ale ogólnie, to jest weselej, niż samemu. Zanim pojechaliśmy, to czułem niepokój. Trudno było mi przełknąć poranną jajecznicę, stawała mi dosłownie w gardle, co prawie nigdy mi się nie zdarza. Fale były, nawet trochę za duże jak na mnie, bo koło 2 metrów niektóre, wiem, że czasami nieźle mogą dokopać. Przyglądałem im się, zastanawiając się, gdzie tu wejść i gdzie surfować. Było od groma ludzi, w wodzie. Pomyślałem sobie, że to będzie spory stres, ale wlazłem do wody. Nie złapałem nic, tak, że po pół godzinie dałem się ponieść na brzeg. Za drugim razem coś tam złapałem, ale nie wychodziło mi za dobrze, bo fale były duże, ale też powolne. Ostatnią falę odpuściłem, bo miała spokojnie ze dwa metry, a ja do takich nie przyzwyczajony, nie wiedziałem też, jak się ona zachowa. Szkoda, w sumie. Ale i tak było lepiej za drugim, niż za pierwszym wejściem do wody. Teraz siedzę w kafejce, myśląc o tym, co w mojej głow

Poznawanie swoich lęków

Padało przez dwa dni. Wydawało się, że nigdy nie przestanie, choć jest to oczywiście niemożliwe, chyba, że wierzy się w jakieś dziwne przepowiednie. Dzisiaj wyszło na chwilę słońce, powodując, że zrobiło się trochę weselej, a zarazem duszno i wilgotno. Ale potem znowu padało. To pozostałości po cyklonie, który to nie dotarł, poniszczył trochę domów na północy. Dalej nie wiem, co z moim życiem. Muszę podjąć jakieś decyzje. A może nie muszę? Udało mi się załatwić ubezpieczenie, teraz muszę zorganizować wizę powrotną, bo bez niej nie wolno mi stąd wyjechać. Nawet parę rzeczy zrobiłem. Zainstalowałem na nowo windoofa na drugim notebooku, bo płytka pod CD się wysuwała, gdy nie było CD w środku. Nadal się wysuwa, ale przynajmniej mam więcej miejsca na tym notebooku i żadnego wirusa, czy czegoś, bo kiedyś, to różne rzeczy ściągałem. Staram się uczyć moich lęków. Wiem, że one mną kierują, często uciekam przed nimi, nie wiedząc o tym. Wymówki to "zmęczenie", w stylu, "jestem zmęc