Posty

Odpuścić, alo szukać tricków na lęki

Mój trener był mistrzem swojego kraju, kiedyś tam. Grał też zawodowo. Powiedziałem mu, że chcę się od niego nauczyć jak wygrywać. Nie chodzi mi o to, żeby coś specjalnie wygrać, ale nauczyć się trochę innego nastawienia, innego podejścia. Poza tym, to nie chcę się poruszać po boisku jak drewniana marionetka, wkurza mnie to. Niezależnie od tego, że jestem ciekaw, gdzie moje granice. Teraz siedzą akurat w domu, czy jak to zwał i duszę się trochę, to po prostu takie uczucie, jakby oddechu trochę brakowało, za mało tlenu w powietrzu, w dodatku jakaś niewyczuwalna kamizelka gumowa ściska mi klatkę piersiową. Muszę myśleć o tym, żeby głębiej oddychać. Słucham głośnej muzyki, to trochę pomaga. Trochę mnie mdli, tak, minimalnie. Idę zaraz na sport, tam będą ludzie, tam mi to uczucie przejdzie, wiem o tym. Będę się stresował grając, ale też postaram się pamiętać o tych głównych zasadach: oddychać głęboko, starać się koncentrować na zmysłach, na tym co widzę, a nie na moich myślach. Łatwiej wyła

Dystans do emocji

No właśnie, jak zwykle, po korcie, będąc w kafejce, czuję się jakoś lepiej, moje myśli są bardziej pozytywne, mniej jestem w tej mojej klatce lęku, bezradności, czy niepokoju. Dlatego patrzę na moje emocje z pewnego dystansu, bo wiem, że one się zmieniają, mimo, że przecież moja sytuacja się nie zmieniła. Nie jest inna niż rano.

Codzienny poranny bezsens

Coś jakiś zdemotywowany dzień, nie pierwszy, nie ostatnio. Nic nie ma sensu, problemy rosną trochę w myślach, zmęczenie, trochę bezradności, ociężałość. Tyle, że coś tam porobiłem, pouczyłem się też języka. Idę zaraz na kort, potem do kafejki, to mi dobrze zrobi. śniła mi się NB (narkotyk-B), napisała we śnie, że tęskni za mną, może nawet, że mnie kocha, choć tego ostatniego, to nie jestem taki pewny. Jak to we śnie. W każdym razie, to wiadomo, miło by się było do kogoś przytulić. Wczoraj dorabiałem jako trener, bo sezon w szkole się znowu zaczął. To nawet fajne, pobudza kreatywność. Jak tu zachęcić kogoś do ćwiczenia, tak, żeby się nie zniechęcił i miał trochę uciechy. To się też chyba doświadczeniem nazywa. W każdym razie, to walka zabiera jednak sporo energii, a może to też akurat chłód w mieszkaniu? Może też wyuczone schematy, które mi mówią -- Schowaj się, nic nie rób, bo i tak nic nie ma sensu, nic nie zmienisz. Chyba wszystko na raz myślę sobie. Ale, nie włączam telewizora i nie

Zabijanie, a dwa światy.

Akurat 18 latek zabił 9 osób w Monachium. Podobno miał depresję. Ano, depresja jest śmiertelną chorobą, jak widać, nie tylko dla chorych, ale też dla otoczenia, gdy jest połączona z innymi problemami psychicznymi. Interesujące jest dlaczego ktoś coś takiego robi. To, że ludzie czasami mają ochotę kogoś zabić, to nic nadzwyczajnego, ale większość ludzi nie myśli o tym na poważnie, to znaczy, nie robi tego. Jest nawet książka o tym "Morderca za ścianą". -- A taki spokojny był i uśmiechnięty -- wyczytałem o relacjach sąsiadów. Ja też byłem "taki spokojny" i uśmiechnięty. Fakt, nie zabiłem nikogo, co nie znaczy, że nie potrafiłbym, ale uważam, że takie zabijanie jest bez sensu. Na tym to polega, że myślenie zmienia się z powodu depresji, czy innego problemu psychicznego. Właśnie, myślenie, spojrzenie na świat. Jesteśmy sterowani po części hormonami, schematami zachowań, inaczej byśmy się nie rozmnażali, nie gonili za partnerem, nie bronili swojego życia, nie budowali gn

Niby sroka na balkonie

Temperatury tu skaczą, dzisiaj w ciągu dnia pewnie ponad 25C, w nocy ma być koło 19, ale za parę dni w nocy znowu 10. Po części przez to, że cieplej, po części, że tyle grałem, miałem w nocy skurcze, gdy podwinąłem nogi. Zdarza mi się to dosyć rzadko, ale wczoraj miałem najpierw swój trening, potem coś tam pomagałem przez dwie godziny, a wieczorem było mało ludzi, więc gra prawie bez przerwy przez jakieś 3 godziny z kawałkiem. Nawet mi się trochę łatwiej pisze, trochę, dodam. Na treningu dobrze mi się z trenerem rozmawia, bo on ma podejście analityczne. Mówię mu, że mnie stresują pewne sytuacje na bosku, to on mi pokazuje rysunek, jak to w głowie działa i co można próbować robić, jakich metod, czy technik używać. Zauważyłem, że pewne rzeczy, które on mi powiedział, nawet dosyć dobrze działają. W Niemczech klient pyta znowu, kiedy wracam, nie żeby mnie poganiał, ale chce wiedzieć. Chińczycy przywieźli mi prezent, po powrocie z domu. Mały czajniczek z kubeczkami do robienia herbaty. Uzna

Sport zamiast kobiety

Po takich momentach trochę bez sensu, bywa lepiej, taka sobie huśtawka. Czy czegoś się przy tym uczę? Taką przynajmniej mam nadzieję. Dzisiaj jest w każdym razie lepiej. Byłem na treningu, pomagałem tam potem trochę. Zaraz idę sobie trochę pograć. Wiadomo, to tylko hobby, ale jednak ważne. Gdyby wszystkie rzeczy, które są tylko dla zabawy wyciąć, to po co wtedy żyć? Kobiety nie mam, za to mam sport. Nie, żeby to było z wyboru :P Myślę jednak, że uprawiając sport można się sporo o sobie samym nauczyć. Chociażby tego, że tam też jest czasami zastój, czasami coś ruszy, trzeba tylko właściwą szufladę otworzyć i trochę wysiłku włożyć. Jak w "normalnym" życiu. Nie gwarantuje mi to sukcesu, ale daje czasami satysfakcję. Czasami jestem sfrustrowany, ale widzę, że to też przechodzi.

Codzienna przepychanka

Coś słabe dni ostatnio. W nocy się coś pocę, stres, za dużo myśli w głowie. Byłem w sobotę na zawodach, większość przegrałem, choć mogłem też więcej wygrać. W najniższej klasie było nas tylko trzech, bo jeden zrezygnował, więc nawet jakiś medal dostałem. Wiadomo, to wszystko trochę pic na wodę, ale zawsze coś. Frustrujące jest, że w innych klasach przegrałem, nerwy w dużej mierze, choć było lepiej niż ostatnim razem. Uczę się nie złościć się na siebie samego, o to, że robię się nerwowy. Wiadomo, zadaję sobie pytanie po co coś tam trenuję, próbuję coś tam pisać, jak i tak mało co z tego wychodzi. Tyle, że jaka jest do tego alternatywa? Jakoś innej nie widzę. Myślę, że robienie tego mnie jakoś wewnętrznie uspakaja. Niedługo wracam do Niemiec. Jak tam znowu będzie, ten sam kołowrotek? Pożyjemy zobaczymy, ale wiadomo, chodzi mi to po głowie. Takie proste sprawy, sprzedaż samochodu tutaj, spakowanie swoich rzeczy. Normalny stres. Nie chce mi się stąd wyjeżdżać, ale wiem, że to tymczasowe. W