Posty

Kiedyś tam przyjdzie.

Tu mecz Niemcy-Korea Południowa. Nie oglądam, nie chce mi się. Ostatni mecz oglądałem w klubie sportowym, ale w sumie, to jego drugą połowę, bo na pierwszej byłem w saunie. Wiadomo, fajnie byłoby jakby Niemcy wygrali, ale usłyszałbym to przez otwarte drzwi balkonu. Z ciekawości zaglądam jednak od czasu do czasu na stronę gazety internetowej. 0:0 i akurat przerwa. Widziałem przez ostatnich parę dni, że okna sąsiada są zamknięte. Jego samochód stoi jednak blisko wejścia do domu. - Gdzie on się podziewa? - chodziło mi po głowie. Wczoraj zobaczyłem też, że wycieraczka nie leży przed drzwiami, ale stoi pod ścianą, tak jak ją sprzątacze zostawiają. Podobnie robią z moją. Wiadomo, żeby wyschło. - Może jest u swojej siostry - zastanawiałem się. - Ale tak bez samochodu? Napisałem do niego w końcu. - W klinice jestem - odpowiedział - nie umiałem znieść stanów lękowych i depresji, więc poszedłem tam. Fakt, skarżył się ostatnio, że przez te upały, to gorzej, choć wczoraj, czy nawet w niedzielę,

Nie chce mi się

Coś mi się nie chce pisać, nawet nie wiem dlaczego. Zamówiłem sobie dzisiaj dwie książki, autor Bessel van der Kolk, psychiatra z Bostonu, czy coś takiego. Obejrzałem parę jego rzeczy na YT i spodobało mi się. On już od dawna siedzi w PTSD i innych takich. Swoją książkę zaczyna o tym, jak pracował z weteranami wojny wietnamskiej. Jego wykłady na YT są bardziej aktualne, o różnych technikach terapeutycznych i ich skuteczności. Spodobało mi się, jak powiedział, że nie istnieje jedyna metoda, która pasuje do każdego.

Walka, efektywna, albo i nie.

No i tak, siedzę znowu w kafejce, jest niedziela, pochmurno, chłodno, to znaczy, po tych upałach całkiem przyjemnie. Widziałem rano, na ulicy, sąsiada, tego z dołu. Jak jest gorąco, to mówi, że raczej nie wychodzi. Wczoraj wysłałem mu lotka, bo było gorąco. Mam dostać 10% wygranej. Póki co, to we wczorajszym losowaniu było 0, ale jest jeszcze jedno w środę. Moja mama latami grała w lotka, mówiła, że coś tam wygrywa, czy wychodzi na zero. Ja grałem chyba tylko raz. Znałem jednego matematyka, który mówił, że statystycznie to wie, że ma cienkie szanse na wygraną, ale ma uciechę i trochę ekscytacji, za jedyne parę monet. Co kto lubi. Obejrzałem znowu coś o PTSD, czy innych stresach. Jak człowiek dusi w sobie emocje, przeważnie nieprzyjemne uczucie swojego ciała, co często jest związane z emocjami, to dusi też pozytywne emocje. Nie jest to dla mnie nic nowego. Wiele ludzi popija sobie, żeby uciec. Wiem, cały czas to powtarzam, przynajmniej w tym, co dla siebie piszę, ale ciekawie było to

Jak to odróżnić? Hoarders.

Tak sobie tu siedzę i staram się głęboko oddychać, bo coś mnie trochę dusi. To raczej nie astma, tylko po prostu wewnętrzny stres, lęk. - Całe szczęście, że to gruźlica, a nie zwykły kaszel - mówiło się u mnie w szkole, jak ktoś zacherlał. Podobnie ze mną, dobrze, że to po prostu lęk, a nie jakaś astma. Próbuję głęboko oddychać, licząc do czterech, czy pięciu, na każdą fazę oddechu. Czasami to pomaga, przeważnie nie. Nie przejmuję się tym za bardzo, jest jak jest. Takie momenty lekkich duszności, krótsze, czy dłuższe, mam codziennie, więc jestem do nich przyzwyczajony. Myślę, że nie miałem ich na urlopie, a przynajmniej mniej. Jak człowiek wędruje przez las, pod górę, albo z górki, po okolicy, którą wypiętrzyło jakichś 450 milionów lat temu, to ma inną perspektywę na wiele spraw. W każdym razie, staram się pamiętać o tym oddychaniu. Kiedyś bywało chyba gorzej, miałem silniejsze napady senności. Teraz da się wytrzymać, choć i tak piję dużo kawy. Idę dzisiaj do sauny, choć jest g

Wakacje z bobrami

Tu rzeczywiście teraz ciepło, wczoraj ponad 30 stopni. W Kanadzie było ponad 10, na północy, choć gdzieniegdzie jeszcze śnieg leżał. Może wrzucę jakie zdjęcia. Dalej walczę ze swoimi lękami, przyzwyczajając się niejako do uczucia napięcia w klatce piersiowej, czy ogólnego niepokoju. Wczoraj wieczorem długo nie umiałem zasnąć. Może to po paletkach, w które grałem ze 3 godziny, po 3 tygodniowej przerwie. W sumie, to powinienem był przestać po 1,5 godzinie, albo 2, ale, takie życie. Po takich grach, tym bardziej w gorącej hali, jestem na granicy skurczów mięśni, gdy już leżę w łóżku. Na urlopie było fajnie, po części oczywiście z powodu J, z którą się dosyć dobrze układało. Poza tym, to byłem wożony, jak pan, bo ubezpieczenie na samochód było tylko na nią, więc Ona prowadziła samochód. Ciekawie było też mieszkać w tych różnych małych hotelikach, auberge, git, motel. Można było pogadać z miejscową ludnością, choć wiadomo, czasami rozumiałem tylko chyba 50%, bo mój Francuzki jest do

Raz zimno, raz ciepło

Ostatni dzień urlopu. Niedługo samolot. Siedzę w kafejce z Przewodnikiem. Ona zawsze jakoś drogę znajdzie, w odróżnieniu ode mnie. Piję gorącą czekoladę, bo po kawie to bym chyba po suficie chodził, trochę mnie łapie stres podróży. Poza tym to zgłosiła się znowu Lokatorka. Kaloryfer się urwał, z jednej strony. Jak może się kaloryfer w ten sposób urwać? Czy oni na nim stawali, czy co? Niepotrzebnie zapytałem kto to do mnie próbował dzwonić, bo numer był nieznany. To ona. Stary telefon jej się zepsuł, kontrakt się akurat skończył, więc ma nowy numer. Jakby nie mogła starego zatrzymać. To by było zbyt wiele, pewnie. Więc mam jej kolejny numer. Czym ja się przejmuję. Słońce znowu świeci. Jesteśmy teraz bardziej na południu, bo na północy to po lasach śnieg leżał, w niektórych częściach podobno do 3 metrów, czy coś. Koniec maja. Widać to po drzewach. Na północy brzozy w ogóle liści nie miały, tutaj już normalnie, choć dzisiaj chyba tylko 10C.

Rzeka sobie płynie

Tu gdzieniegdzie leży jeszcze śnieg, na granicach pól i lasów, albo po prostu między drzewami, małe skrawki. Poza tym, to jest ciepło, nie licząc zimnego wiatru. Ciepło, to znaczy, koło 15 stopni. Jedziemy wzdłuż rzeki, która zamienia się w szeroką deltę. Drugiego brzegu już prawie, że nie widać, woda jest słona, wiem, bo próbowałem. Słońce świeci, więc jest całkiem przyjemnie. J prowadzi, bo ubezpieczenie jest ta nią, więc ja się mogę wyluzować, tym bardziej, że robi ona to dobrze. Orientację w terenie ma lepszą ode mnie, co może nie jest aż taką sztuką, bo ja umiem się szybko zgubić. Miło jest podróżować, bo drogi są w miarę puste. NB coś tam odpisała, jak jej posłałem zdjęcie. Napisała, że u niej z sercowymi sprawami tak sobie wychodzi. Ciekawe, że ciągle o niej jakoś tam myślę. Ale, jestem do tego przyzwyczajony, że nie wszystkie myśli, czy emocje, mają odnośnik w teraźniejszości. Czasami warto pozwolić im przepłynąć, jak w wodzie tej rzeki, która się powoli w morze zamienia.