Posty

Zmiany w głowie

Rano budzę się i nikt koło mnie nie leży, to stan normalny, w sumie. Przez większą część mojego życia jestem sam. Tak trochę wyszło. Nie, żebym nigdy z nikim nie był, bo miałem związki, które nawet parę lat trwały. Wszystko się zmienia, w mojej głowie, może nie wszystko, ale pewne rzeczy. Dlatego może niewykluczone, że znowu z kimś będą, ale nie szukam nikogo aktywnie. To może bierze się z tego, że nie jestem przekonany, że mam pozytywny bilans ze związków. Z jednej strony było fajnie, z drugiej boleśnie i męcząco. To ostatnie może dlatego, że musiałem kimś tam być, jakiś tam być, albo tak mi się wydawało. Na jedno wychodzi. Kiedyś chciałem się zabić i nawet bycie w związku mnie od tej myśli jakoś nie odwodziło. Było to jakoś w mojej głowie zakodowane. Teraz jest inaczej. Myślę, że byłoby mi nawet szkoda teraz umierać, nie ze względu na to, że mi tak dobrze, ale nie jest mi też tak źle. Nie mam chyba aż takich dołków jak kiedyś, gdy sama egzystencja bolała, prawie, że fizycznie, gdy c

Kierowanie emocjami

Wiadomo, emocje są subiektywne, to to, co się czuje, w sumie. Tyle, że ich powód, na przykład powód do smutku, czy radości, często bierze się z zewnątrz. Po prostu reaguję na to, co się dzieje i odpowiednio to interpretuję. Jak moja ulubiona zawodniczka, czy zawodnik przegra, to się tym trochę zasmucę, mniej lub bardziej, choć ich nigdy nie spotkałem, nie znam osobiście. Wiadomo, to nie odkrycie ameryki. Był powód, to się smucę. Czasami jednak budzę się rano i nic nie ma sensu. Czasami budzę się i jestem pozytywnie nastawiony do świata. Skąd się bierze to jedno, albo to drugie? Co się wydarzyło, że tak się akurat czuję? Często nie mam pojęcia, co było powodem. Czyli wiem, że czasami jest jakoś, jakoś mi się tak wydaje, że słońce świeci, albo że noc kompletna. Dlatego próbuję to jakoś kontrolować, bo wiem, że moja głowa nie zawsze jest konkretna. Dzisiaj rano budzę się i nic nie ma sensu. Wiadomo, wstaję jakoś, po tym, jak coś tam na komputerze w łóżku pooglądałem. Chcę iść na ściank

Znowu w hali

Blondi napisała mi, że ma wiadomości. Przez głowę przeleciało mi od razu mnóstwo myśli. Pewnie poznała kogoś, myślę sobie, albo przeprowadza się do innego miasta. Z Blondi znamy się od lat, byliśmy nawet krótko razem, nie muszę dodawać, że ona zerwała, pisząc mi wiadomość z jakiegoś statku, bo pojechała na ekspedycję. Ktoś by powiedział, że to zły styl, zrywanie wiadomością. Może mi to wtedy przyszło do głowy, jakoś o tym zapomniałem. Teraz, gdy o tym piszę przypomniało mi się to jakoś. W każdym razie to wiadomość była taka, że Blondi ma pracować dwa tygodnie, gdzieś tam na wybrzeżu, a potem miała by dwa tygodnie wolnego. Moglibyśmy się wtedy gdzieś wybrać, znaczy, razem. Po jakimś czasie, godzinach czy dniach, zrelatywizowała, mówiąc, że weekendy ma zajęte. Nie skonkretyzowała. Teraz wychodzi na to, że może te wolne dni jako urlop na przyszły rok przenieść, więc ja niejako wypadłem z grafika. Siedzę znowu w kafejce hali wspinaczkowej. Nie wyrwałem nic nowego, znaczy, nowej drogi, cho

Lekki ból głowy

Niedziela, czyli jak zwykle, lekkie ćmienie w skroniach, takie z minimalnym uczuciem mdłości, od czasu do czasu. Tak się zastanawiam skąd mi się to bierze. Już jako nastolatek miewałem silne bóle głowy i przechodziły one, jak poszedłem biegać, z tego co pamiętam, a może mi się tak wydaje? Teraz też miewam bóle głowy, w niedziele. Poza tym, to raczej mi się to nigdy nie zdarza. Może to dlatego, że w piątek uprawiam sport, potem idę do sauny i następnego dnia mało piję? Może być. W robocie, w ciągu tygodnia, mam termos z gorącą wodą, poza tym, to piję sporo kawy. Już się zastanawiałem czy to nie przez brak kofeiny. Myślę, że to jednak przez brak płynu, bo jednak w domu chyba mniej piję. Przez ponad trzy godziny wcale nie byłem w toalecie, a normalnie, to chodzę częściej. Tak się po prostu głośno zastanawiam, co  się w mojej głowie dzieje. Na ściance, tej do bouldern, ćwiczyłem sobie parę dróg przed którymi czułem respekt. Choćby dlatego, że nie mam ochoty się poślizgnąć i polecieć na p

Lądowanie na masce

Tak sobie wracałem w piątek po sporcie, wyluzowany, bo w dodatku po saunie. Kropił lekki deszczyk, było już ciemno. Jak skręcałem na główną drogę w stronę domu to zjechałem w lewo z drogi rowerowej, wjeżdżając na główną drogę, dwupasmówkę, by potem znowu wjechać na rowerową. Na podporządkowanej zatrzymał się samochód, czarny. Pokazałem mu, że skręcam w prawo. - Widzi mnie, dlatego się zatrzymał - przeszło mi przez głowę. Gdy byłem na wysokości jego maski ruszył on jednak nagle. Zobaczyłem maskę zbliżającą się do mnie, więc odruchowo po prostu się jakoś na niej położyłem, wypuszczając rower z rąk. Samochód zatrzymał się gwałtownie, ja stałem już jakoś na nogach, w lekkim szoku. - Wszystko w porządku - zapytał kierowca, który wyskoczył z samochodu. - Ze mną w porządku - mówię. Zeszliśmy na chodnik, ja, wlokąc mój rower. On jeszcze raz zapytał, czy wszystko ok. Potwierdzam, że tak, ale że rower oberwał. - Podjadę kawałek do przodu, na parking - mówi w końcu. Podjechał więc może z 10 metr

Trudno powiedzieć

Dzisiaj tu wolne, dzień zjednoczenia Niemiec. Siedzę w kafejce hali do bouldern. Blondi ma przyjść, ciekawe czy przyjdzie. Czasami odwołuje takie wizyty. Teraz jest gdzieś na śniadaniu, nawet nie wiem z kim i gdzie, jest koło 11.30. Wczoraj gadałem z Gitarzystą. On z południowej ameryki, byłem na jego weselu w sobotę. ćwiczymy razem w środy. Rozciągaliśmy się po treningu, rozgadał się. Choć on często lubi pogadać. Na weselu byłem z Blondi, jako "partnerką od wspinaczki". Gitarzysta trochę się zachwycał, jaka ona ładna, pytał, czy jesteśmy razem. Powiedziałem mu, że nie. Skomplikowane, myślę sobie, czy chciałbym być z nią, jakby ona chciała być ze mną? W każdym razie to było mi smutno, gdy wracałem do domu, pedałując na moim stalowym rumaku. - Po prostu emocja - pomyślałem sobie - smutek. Jakie ona ma znaczenie? Takie jak lęki. Myślę, że dlatego że mam pomieszane emocje, lęki, czy kiedyś szarpała mnie tęsknota za dziewczynami, to nie umiem się w nich do końca połapać. Jakieś t

Długa notatka, sterowany emocjami

Siedzę sobie w kafejce hali do bouldern. Kawa mi dosyć smakuje, ma sporo pianki. Nie jest mi źle, to już coś. Trochę się wspinałem, coś tam udało mi się zrobić, co już Blondi dała radę, coś nowego próbowałem. Mówię o tych trudniejszych rzeczach. Skończyłem dosyć o czasie, bo była grupa dzieciaków, które miały skończyć koło 13, a ja chciałem mieć wolne miejsce przy stoliku, bo tak sobie to zaplanowałem. Więcej się rozciągam ostatnio, powoli są jakieś tego efekty, choć mogło by być lepiej. Obserwuję moje zachowanie, to znaczy, nie cały czas, ale praktycznie często, parę razy dziennie, czy wtedy, gdy akurat coś mnie zaczyna blokować. To ostatnie zdarza się często. Powoli udaje mi się wychwycić ten system sterowania, mną. Jestem, to znaczy, moja logika, zdalnie sterowana, przez emocje. Wiadomo, logika i emocje są połączone. To oczywiste więc, że mają na siebie wpływ. Moje zachowanie jest uzależnione od impulsów z zewnątrz, na przykład widoku jedzenia, czy krągłości tyłka jakiejś dziewczyn