Posty

4% ssaków lądowych to dzikie zwierzęta, reszta to ludzie i bydło.

Wiedziałem, że zwierząt hodowlanych jest więcej niż dzikich zwierząt. Wiadomo, gdzie człowiek nie wyjedzie gdzieś poza miasto, to wiele więcej stajni, czy stodół, niż dzikich zwierząt. żeby te zwierzęta hodowlane wyżywić, trzeba sporo żarcia, czy to siano, czy może mączka, powstała ze zmielenia odpadów z rzeźni, bo czymś takim też się karmi. Nie wspomnę o soi, produkowanej na terenach byłych lasów Amazońskich. To brzmi może trochę katastroficznie i przesadzenie, wiadomo, niewygodnie, jak wiele innych rzeczy. Sam też o pewnych sprawach nie chcę wiedzieć. Co mnie jednak trochę za każdym razem szokuje, bo szybko potem o tym zapominam, jest fakt, że ssaków lądowych, tych dzikich, jest tylko 4%. Bo wiadomo, gdzie miały by się one chować, sarny, dziki, czy inne, choćby myszy. Dane mówię, że ludzie stanowią 36% masy ssaków lądowych. Reszta tej masy, czyli 60%, to zwierzęta hodowane przez ludzi. To znaczy, człowiek z czeladką stanowią 96% masy ssaków lądowych. Bardzo naturalne to się wydaje,

Przesądy schabowe

Kumpel, Mądrala, który nie jest jaroszem, posłał mi o dziwo link do filmu, o wyższości świąt Wielkiej Nocy, nad świętami Bożego Narodzenia, czyli o wyższości diety wegańskiej nad tą mięsożerną. The Game Changers Wiem, że wiele ludzi uważa, że mięso jest niezbędne do właściwego rozwoju, bez niego z człowieka będzie może jaki półgłówek, czy coś w tym rodzaju. Ilość spożywanego mięsa wzrosła, w stosunku do czasów przedwojennych, z tego co wiem, przynajmniej w Niemczech, myślę, że w Polsce też. Czy są tego pozytywne efekty? Każdy sam sobie na to musi odpowiedzieć. Zresztą, nawet nie o to chodzi. Ileś tam, dziesiątek, czy nawet setek milionów Hindusów jest jaroszami, choć nie wiem, czy są weganami, pewnie też. Mam i miałem kumpli Hindusów, ze sportu. Oni po prostu nie jedzą produktów zwierzęcych, nawet jajek. Tak jak część Turków wieprzowiny nie ruszy. Ja sobie w piątek kupiłem kiełbasy, bo za mną chodziła, od dłuższego czasu. Normalnie to z produktów zwierzęcych to jem nabiał i jajka i

Skalowanie wskaźnika emocji

Nie chciało mi się dzisiaj wstać, choć w niedzielę próbuję iść na bouldern. Już w soboty wstaję w miarę wcześnie, żeby zdążyć na targ. Wcześnie, znaczy się, przed dziesiątą. Na hali do bouldern chcę być koło dziesiątej, bo wtedy otwierają, ale dzisiaj byłem dopiero krótko przed jedenastą. I tak, że mi się chciało, bo wczoraj wieczorem byłem zupełnie połamany. Dlatego znam ten poranny dialog, każdy go pewnie zna. - Dzisiaj nie idę, bo jestem zmęczony, połamany, muszę się zregenerować - mówi jeden głos. - Idź na chwilę - mówi inny głos - wyjdziesz trochę do ludzi, będziesz się lepiej czuł. Wiem, że mi dobrze robi, jak wyjdę z domu i trochę się poruszam, więc na koniec idę, choć dla części mojej głowy nie ma to większego sensu. Staram się nie popadać w frustrację, że jetem sam, że to, czy tamto nie wychodzi. To w sumie przyzwyczajenie, popadanie w stan bezsensu. Wiadomo, oszczędza się energię, bo człowiek nic nie musi robić, może po prostu czekać, aż coś się zmieni. Wiem, że to do ni

Mnisi budyjscy, spokój i tomograf

Czytałem wczoraj w książce o tym jak badano mnichów buddyjskich, to znaczy aktywność ich mózgu. Używano do tego głównie tomografii komputerowej. Mnisi mieli wchodzić w stan medytacji, na minutę, czy dwie, a potem się znowu wyluzować. Istnieją różne formy medytacji. Jest taka, żeby o niczym niejako nie myśleć, ale też taka, żeby myśleć o innych istotach, albo koncentrować się na jednej rzeczy. W każdym razie, to naukowcy zainteresowani byli różnicą między przeciętnymi ludźmi, a takimi mnichami, którzy spędzili tysiące godzin na medytacji.W dodatku mieli do dyspozycji takich mnichów, którzy medytowali tylko koło 10 tysięcy godzin w swoim życiu, ale też takimi, którzy robili to przez 30, albo 50 tysięcy godzin. Robiono z nimi małe eksperymenty, żeby stwierdzić jak ich mózg reaguje, bo fakt, że oni łatwiej wchodzą w stan "gamma", czyli ten spokojny, nie jest niczym zaskakującym. żeby nie wchodzić w szczegóły, tym bardziej, że nie doczytałem jeszcze do końca, to łatwiej jest im

Znowu na ściance i co dalej?

Siedzę tu znowu w kafejce i dumam sobie. Muzyczka, jedna z moich byłych, posłała mi zdjęcia swoich dzieci, męża, siebie też Kupili sobie dom. Sam do niej napisałem, tak mnie jakoś wzięło, bo w sumie to ona dosyć fajna jest, mieliśmy dobry kontakt po rozstaniu. Wiadomo, jakoś ta żałuję, że to nie ja z Nią jestem i nie ja mam z nią dwójkę dzieci. Obserwuję tak sobie swoje myśli, emocje. Rozstaliśmy się, bo nie działało. Po części pewnie dlatego, że ja byłem jeszcze bardziej emocjonalnie zdestabilizowany niż teraz. Nie mówię, że teraz jestem bardzo stabilny, ale myślę, że w pewnym sensie jest lepiej. Nie mam takich ciemnych momentów, gdy czuję się, jakbym w pustkę spadał. NB (narkotyk-B) jest u swojego ojca, w innym kraju. Mógłbym tam teoretycznie pojechać, czy nawet tak ją odwiedzić, ale nie mam ochoty na tą huśtawkę emocjonalną. - Po co mi to? - pyta coś w mojej głowie. Pamiętam czas, gdy nie wiedziałem co ze sobą zrobić, emocje potrafią boleć, każdy to zna. Mnie prawie całe życie bo

Ładna ruda i plastyczność mózgu

Siedzę sobie znowu w kafejce do bouldern. Dosyć pusto tu dzisiaj. O mało co nie zostałem w domu, bo pomyślałem, że będzie pełno, że przyjdą może rodziny z dziećmi, bo mają wolne. Jak mi jednak ten w kafejce powiedział, nie spodziewali się tłoku, bo większość ludzi wyjechała. Coś w tym jest, bo dużo ludzi tutaj to jednak młodzież, studenci, czy jacyś inni tacy. Takich w moim wieku to procentualnie mniej. W każdym razie, to tłoku nie było. Zgadałem się trochę z jedną parką, może dlatego, że ona była wyjątkowo urodziwa, pod każdym względem, a może dlatego, że próbowali zrobić jedną z moich ulubionych dróg, a ja byłem dwa metry dalej, próbując zwalczyć inna, taką z mini skokiem. Chyba drzwi wejściowe są otwarte, bo tu coś ciągnie, ostatnio mnie gardło bolało. W każdym razie to pokazałem im jak ja robię tą drogę, a ten chłopak jak robi się tą, z którą ja się męczyłem. Nie znaczy, że ja ją wymęczyłem. Za to dziewczyna też ją próbowała i od razu wpadła na pomysł, żeby łatwiejszy wariant ćwi

Wesołych świąt i zupa z ciecierzycy

Życzę wszystkim zdrowych, radosnych i słonecznych świąt! :) Ja sam odpaliłem odkurzacz i siedzę w kuchni. Wygoda z tym automatycznym odkurzaczem, fakt, trzeba mu pomóc wejść do łazienki, czy zainstalować zbiornik na wodę, jak ma robić coś na mokro, ale za to mam odkurzone. Już dawno coś takiego chciałem mieć, bo pod łóżkiem często gnieździły się myszy z kurzu. Teraz jest tam czysto. Wiadomo, muszę wszystko z podłogi pozbierać, żeby miał wszędzie dostęp, to znaczy, małe stoliki, matę i takie, ale poza tym, to on sobie jeździ, według jakiegoś algorytmu i czyści. Nie robi tego przypadkowo, tylko po prostu pasek po pasku ogarnia, a wkoło nóg mebli robi dodatkową rundkę. Teraz puściłem go na "mokro", żeby resztę kurzu starł, czy to jaką różnicę robi, to nie wiem, może trochę. Muszę kiedyś "normalnie" odkurzyć, bo wiadomo, to jednak nie to samo i na listwy przy ścianie się jeszcze nie wspina. Myślę, że za jakiś czas coś takiego też będzie. Robię sobie zupę, z ciecierz