Posty

Słońce na rower

 Ale ten czas leci. W robocie pod koniec tygodnia coś się zaczęło stabilizować, powoli zaczynam rozumieć co robię. Byłem wczoraj na bouldern. Bardzo fajnie było. Starałem się nie zeskakiwać, wcale, chociaż nie zawsze mi to wychodziło. Było parą ładnych dziewczyn, co dobrze wpływa na mój humor, choć oczywiście nie posuwa mnie do przodu w poszukiwaniu partnerki, bo tam raczej młodzież się kręciła, w sobotę rano. Dzisiaj pojechałem nad jezioro, potem do parku. Zrobiłem serię plank, chciałem poczytać, ale komary mnie zaczęły żreć. Mam wrażenie, że ta zoperowana noga jest trochę krótsza. Ciekawe, po tym rowerze nie boli mnie kolano, choć przedtem bolało. Biodro ciągle man jeszcze takie dziwne miejsca z boku.  Jutro idę sobie dać zrobić test na to, czy miałem już kiedyś covida. Tak to dam zrobić, z ciekawości, choć nie jest za darmo W czwartek idę się przedstawić do lekarza, który mnie potem w piątek zaszczepi. Tu nie można tak sobie gdzieś pójść, dać się zaszczepić, bo jest za mało szczepio

Po osiemnastej.

 Stwierdziłem, że nie jem po 18, bo mi zaczyna sadło znad paska od spodni zwisać. Wczoraj zjadłem tylko jabłko, po tej godzinie, dzisiaj byłem w parku, a przedtem na rowerze. Zrobiłem nawet ileś tam burpies, oprócz planków, czy jak się to nazywa. Fajnie się w parku ćwiczy, bo ładna pogoda i sporo ludzi też to robi.  W robocie trochę stresu, bo mam jedno pomotane zadanie do zrobienia, w sumie, to sam się trochę stresuję, bo mam wrażenie, że zupełnie nie idę z tym do przodu, to znaczy, z jednym takim kawałkiem. Wypiłem chyba ze 4 kawy dzisiaj, w nocy słabo spałem, tym bardziej, że jakaś baba darła się do telefonu idąc o pierwszej w nocy klatką schodową. Technologia ma wady i zalety. Ale, po tym parku jest mi jak zwykle fajniej. Porobiłem jeszcze trochę języka, na duoligo, bo z ciekawości chcą przejść do następnej klasy, a poza tym, to myślę, że czegoś się przy tym uczę. Taka konkurencja to jednak trochę wciąga.

Walka o punkty

 Jak już wspomniałem, korzystam akurat z tego kursu do nauki języków, głównie robię chiński, choć trochę japońskiego podskubuję, ale minimalnie. Japoński po części dlatego, że podobają mi się Azjatki, a po części dlatego, że oni też używają trochę chińskich znaków. Jestem teraz w środkowej grupie na tym kursie. Tam jednak ludzie dają do przodu. Za każde ćwiczenie ma się od 10 do 20 punktów, w poprzednich grupach jak kto zrobił 100 punktów dziennie, to było w miarę spoko. Tutaj, bo jestem w "złotej" grupie, najlepszy ma prawie 1200 punktów, czyli robi średnio 400 punktów, bo dzisiaj jest środa, gdy to piszę. Ja mam 750, ale to też może po części dlatego, że jestem trochę pracą zmęczony. Ten gościu, który mi przekazuje część potrzebnej mi wiedzy, dosyć fajny zresztą, idzie na urlop od poniedziałku, więc chcemy wykorzystać ten czas żeby mnie trochę wtajemniczył w to, co mam robić. Kiedy on wróci, to nie wiadomo, bo faktor choroby się wmieszał, temu dosyć niespodziewanie znika od

Zawzięcie

 Na tym duolingo, czyli kursie do nauki różnych języków jest lista rankingowa, są różne klasy, zdobywa się też różne nagrody. Jedną z nich jest zdobycie pierwszego miejsca w danym tygodniu, w swojej grupie, w której jest 30 osób. Był jeden, który uczy się japońskiego, miał sporo punktów. Postanowiłem jednak, że to jedyna szansa, żeby mieć teraz pierwsze miejsce, bo w klasie wyżej może być trudniej, bo tam są bardziej zawzięcie. Tak robiłem i robiłem i z rozpędu narobiłem trochę punktów. Pomyślałem sobie, że nie mam ochoty tym razem przegrać, jak już w innych rzeczach przegrywam. Ciekawe, czy tamten się odrobi. Chciałem narobić tyle punktów, żeby ten ktoś nie miał szans nadrobić, a pozostało tylko parę godzin do końca tygodnia. Jest to liczone według czasu amerykańskiego. Z tego wszystkiego zrobiłem już najprostszą formę wszystkich ćwiczeń, czyli całe to drzewo, więc idę zaraz spać, bo mi się już z głowy dymi. Byłem dzisiaj na rowerze i w parku. Jeszcze tydzień i będzie 12 tygodni od cz

Chińskie układanki

 Padam trochę na pysk, w nowej robocie trochę stresu, bo oczywiście, zanim zacznę coś robić, to muszę mieć stanowisko pracy, że tak powiem. Póki co, to jestem jeszcze trochę w lesie, choć powoli coś tam idzie do przodu. Jak się tak z ludźmi gada, to dużo chciało by się dać szczepić, ale póki co, to chyba nie ma tu tyle szczepionek, w tych centrach szczepień można być obsłużonym jak się ma przynajmniej 70 lat. Można iść do lekarza, jak się ma jakiegoś regularnego. Ja to bym nie wiem gdzie musiał iść, to ortopedy, albo urologa? Muszę popatrzeć, może oni rzeczywiście szczepią. Jak się nie ma szczepienia, to wszędzie na sport trzeba mieć testy. ćwiczę teraz więcej chińskiego, na takiej stronie "duolinguo.com", polecam, bo jest za darmo, a można sporo poćwiczyć. Jest tam masami języków. Widziałem jedną, która uczy się chyba 15 języków na raz, niby, choć nie wiem jak często ona to robi. Z tego wszystkiego pomyślałem, że pouczę się trochę japońskiego. W sumie, to co chciałem napisać

Dieta nie cud

Moja dieta, polegająca na tym, żeby starać się mniej jeść zadziałała w drugą stronę, czyli przytyłem. Pewnie dlatego, że obżerałem się wieczorem, a mało co się ruszam. Z tego wszystkiego kupiłem sobie trochę słodyczy dzisiaj, to znaczy, marcepanu i czekolady. Zamiast diety mam zamiar więcej ćwiczyć, czyli wrócić do mojego rytmu robienia brzuszków, czy pompek.  Ciągle mnie to biodro, czyli mięśnie bolą, z prawej strony jeszcze spięte i tak dalej. Ciekawe kiedy to przejdzie. W kolanie mi strzyka, jak robię przysiady. Ciekawe, jak się to zmieniło w porównaniu do tego, gdy dwa lata temu codziennie uprawiałem sport i martwiłem się, jak mi na treningu coś nie wyszło. Priorytety się zmieniają. Teraz, trudno, myślę sobie i już dla zabawy skręciłem i rozkręciłem kij do biliarda, bo taki posiadam. Jak można będzie, to wybiorę się znowu popykać. Nawet sam sobie potrafię postukać w te kulki, mam nawet kulkę treningową. Zadzwonili z przyszłej roboty, dwa razy. Za pierwszym razem, że mi komputer pos

Bramki Lewandowskiego

Obraz
Moim głównym źródłem wiedzy o Polsce są moi przyjaciele, którzy tam mieszkają, trochę rodzina i strona "demotywator". Akurat było dzisiaj na demotywatorze o tym, że Niemcy nie chcą, żeby Lewandowski, to taki piłkarz polski, grający w Niemczech, strzelił jeszcze jednego gola i pobił rekord jakiegoś niemieckiego piłkarza. Także dzisiaj był artykuł w niemieckiej gazecie, którą czytam, o tym, że Polacy się oburzają, że Niemcy nie chcą, żeby Lewandowski ten rekord pobił. Powiedzmy sobie, w tym artykule było raczej o tym, że ktoś tam coś takiego w polskiej prasie napisał, że niby Niemcy nie chcą i polscy nacjonaliści, czy fanatycy piłki nożnej, czy jaka tam jest ta mieszanka, są teraz zbulwersowani. Moim głównym źródłem wiedzy o piłce nożnej tutaj jest radio, którego słucham. Na moje nieszczęście transmituje ono w weekend spotkania pierwszej i drugiej bundesligii. Nie mam sterownika do radia, więc przeważnie ściszam, jak się komentatorzy drą, bo padł gol, czy coś w tym rodzaju. Cza