Labirynt w głowie
Gdy się tak zastanowię, to parę rzeczy jest lepszych w moim życiu, a parę pewnie gorszych. Nie mam dziewczyny, to minus. Mam bardziej rozwalone stawy, niż kiedyś, za mało o siebie dbałem, za dużo uciekałem. Co jest lepsze? Pewnie to, że nie odczuwam potrzeby zabicia się. Nie, żebym robił wielkie plany na przyszłość, ale wiem, jak to było, gdy po prostu przychodziła mi myśl do głowy "wystarczyło by skręcić kierownicę w prawo, by przelecieć przez barierkę mostu". Od jakiegoś czasu nie traktowałem takich myśli zbyt poważnie, raczej, nie wiem, może mnie po prostu trochę smuciły, że coś takiego sobie myślę, nie wiem. Kiedyś, to znaczy, jeszcze wcześniej, było gorzej. Wtedy miałem zamiar się zabić. W sumie, to przekładałem termin mojej śmierci. Bardziej też ryzykowałem życie wspinając się bez ubezpieczenia, albo surfując samemu. Gdy się surfuje samemu, to wystarczy na moment stracić przytomność, uderzając głową w dno, albo obrywając deską i tyle, po ptokach. "Life is only an e