Posty

Wyświetlam posty z etykietą toksyczni rodzice

Po prostu samotny

Moje życie wydaje mi się puste. Jestem jak w klatce o szklanych ścianach. Mogę wyglądać na zewnątrz, ale jakoś nie mam z tym światem kontaktu, czasami mam wrażenie, że oni mnie nie widzą. Wiem, że tak nie jest, że jestem nawet lubiany, ale z drugiej strony, to czuję się sam. No bo i jestem sam, nie mam dziewczyny. Mam siebie, czy mi to wystarczy, raczej nie. Nie chcę się zabić, nie teraz, nie dzisiaj i może nie za dziesięć lat, o ile życie będzie w miarę znośne. Kiedyś uciekałem, miotałem się. Teraz też uciekam, ale chyba mniej się miotam. Pamiętam, jak NB (narkotyk-B) mi powiedziała "Nigdy Cię nie zranię". Ludzie mówią takie rzeczy, wiem o tym. Ja raczej nigdy nie chciałem, tych pobożnych życzeń ubranych w słowa sprzedawać jako prawdę. Przyjechałem tutaj, nie wiedząc na ile jadę. Teraz jestem tu już chyba 8 miesiąc. Nie chce mi się tu zostawać, ale nie chce mi się też wracać. Powoli przyzwyczajam się do tego, że ptaki się tak rano drą. Wygodne jest też chodzenie w krótkich s

Noga lepiej, mały Gekon nie przeżył

Gekon zdechł, znalazłem go w pajęczynie, a może kogoś z jego rodzeństwa. Bardziej mi się smutno zrobiło, niż gdy widzę zdjęcia głodujących dzieci w Afryce, którymi nas tutaj czasami w reklamach jakiejś organizacji atakują. Tu się chłodniej zrobiło. Ja walczę z moją listą "to do", coś tam staram się codziennie ugryźć, mimo, że codziennie coś do niej dochodzi, wiadomo, życie. Za to byłem u lekarza z nogą. Przyjęli mnie bez kolejki, jak powiedziałem, że robi się stan zapalny. Najpierw mnie pielęgniarka obejrzała, czy muszę od razu do lekarza, a potem mnie po 5 minutach lekarka przyjęła. To było takie małe centrum z większą ilością lekarzy. Za wizytę nic nie musiałem płacić, bo poszedłem do takiego, którego moje ubezpieczenie pokrywa. Dostałem maść, to znaczy, musiałem kupić na receptę. Maść kosztowała ze 3 kawy, bo lubię liczyć w kawach. Moja noga lubi tą maść. Rana już na drugi dzień była dużo lepsza. To może też przez to, że ją porządnie wyczyściłem, jeszcze raz, ale też główn

Rana powoli się goi

Siedzę w kafejce. Rano trudno mi było wyjść z domu, ociężałość, zaczęło się ze mnie trochę lać, ale to może też przez to, że na zewnątrz 30C. Rano obudziłem się, nie czułem niepokoju, czekałem, aż przyjdzie. W pewnym momencie, gdy pomyślałem o jakiś stresującym drobiazgu, że muszę coś załatwić, pojawił się. Od razu zrobiło mi się duszno, coś zaczęło mi ściskać klatkę piersiową. Wiedziałem, że jak wyjdę z domu, pójdę do kafejki, to będzie mi lepiej. To znaczy, nie wiedziałem, ale tak mi logika mówiła. Emocje mówiły "siądź na kanapie, poddaj się ociężałości, dzisiaj nie twój dzień, jesteś zmęczony". Pal sześć to uczucie lęku, wkurzające jest, że uciekam, często, od niektórych rzeczy od miesięcy. Na mojej liście stawiam sobie codziennie minus, gdy czegoś nie ruszę tego dnia. Niektóre punkty mają już koło -80. To dobry wyznacznik, ta lista, bo po innych punktach, to widzę, że coś się dzieje. Więc walczę dalej, wracając też do mojej przeszłości, źródła moich lęków, teoretycznie, b

Parytety w IT

Siedzę w kafejce, przy drugiej kawie dzisiaj. Z jednej strony mówią po Chińsku, z drugiej po angielsku. Jakieś dwie dziewczyny opowiadają coś po tym angielsku. Jak to jakaś kumpelka chce mieć trójkę dzieci i takie rzeczy. Akurat przeczytałem dzisiaj, że jakieś kobiety chcą zaskarżyć Silicon Valley, to znaczy, jakąś tam firmę, że jej utrudniali karierę, bo jest kobietą. Zapomniałem, że czytałem to na stronie gazety komputerowej, dlatego zdziwiłem się na takie "ostre" komentarze, mówiące, że feministkom odbija. Nie przebierano tam za bardzo w słowach i o dziwo, nie zgłaszały się feministki. Dolina Siliconowa to miejsce pełne firm komputerowych, nazwa bierze się z silicon chip, czyli procesorów komputerowych. W niemieckiej gazecie, którą codziennie czytuję, takie komentarze, to by w ogóle nie przeszły. Tyle, że która feministka czyta gazety komputerowe? Jakaś się pewnie znajdzie, ale nie jest ich chyba za dużo. Tym bardziej, że większość dziatwy komputerowej, to jednak faceci. T

Nie wolno jeść ludzi.

Piję już drugą kawę, w południe była jedna, teraz, koło 17.30 druga. Kawa, to dla mnie jak alkohol, podwyższa mi trochę adrenalinę, robię się może bardziej gadatliwy, czy łatwiej mi coś robić, czy pisać. A może mi trochę też odbija? Rano miałem w miarę depresyjny humor. W domu czułem niepokój, przyglądałem mu się, wiedziałem, że mnie blokuje. Chciałem usiąść na kanapie i po prostu oglądać coś w telewizji. Skończyło się na tym, że oglądałem magazyn rolniczy. Może trochę inny od polskiego, bo chodziło tu o wyschnięte jeziora, ale, o gospodarce rolniczej tutaj. Tu raczej zboża nie hodują, bardziej krowy, czy kury, jak już. Eksportują dużo mięsa do USA, czy Chin. Jak widać, nie byłem zbyt wybredny. Siedziałem i czułem niepokój. "Jak czuje się niepokój", pytałem sam siebie. Trudno to opisać. Po części to po prostu lekkie uczucie gorąca, a może jakby miało się ziarenka piasku pod skórą, czasami to senność, czy bezwładność. Pracuję nad realizowaniem mojej listą rzeczy do zrobienia.

Codzienna walka, nawet jak się czasami przegrywa.

Dzisiaj padał deszcz. Wczoraj nie było prądu, może przez dwie godziny, po silnej ulewie. Nawet miło było, tak bez prądu, tym bardziej, że miałem jeszcze naładowane baterie w notebooku, a z internetem i tak mogłem się połączyć, bo mam kartę. Gdy się rano budzę, to przeważnie czuję lęk. To w sumie normalne, czuć lęk, czy niepokój. Nacisk na klatce piersiowej, czy trudności z koncentracją, czasami dziwna senność, czy ociężałość. To znam. O dziwo, bardziej podejrzane są momenty gwałtownego uczucia radości. Coś we mnie jakby się cieszyło. Boję się chyba wtedy, że dołek, który potem przyjdzie, może być głębszy i ciemniejszy. Jego ściany bardziej oślizgłe niż normalnie. Radość jako źródło niepokoju. Moja noga powoli się goi. Rana cięte nie zasklepiła się jeszcze do końca, więc staram się na nią uważać. Odkryłem, że to, co sobie obiłem na plecach też jeszcze nieźle boli, więc dałem sobie spokój z brzuszkami. Zaczynam robić pompki, opierając się na wszelki wypadek tylko na tej zdrowej nodze. Co

Wkurzające blokady w głowie.

Coś ostatnio gorsze dni, może dlatego, że się tak dużo zastanawiam, co by tu zrobić. A może to normalne lęki. Nie zajmował bym się tak moimi lękami, gdyby mi tak w życiu nie przeszkadzały, zarówno w relacjach z ludźmi, jak i z robieniem zupełnie normalnych rzeczy. To denerwujące, frustrujące i deprymujące, gdy czuję gorąco, zaczynam się pocić, albo gubię koncentrację gdy mam niektóre rzeczy zrobić. Dotyczy to prawie wszystkich rzeczy, wiadomo, z niektórymi jest łatwiej, z innymi trudniej. Kiedyś trudniej było mi się zebrać, żeby zrobić pranie. Niby coś tak prostego, ale najpierw miałem problemy z wrzuceniem tego do pralki, a potem z wyjęciem, żeby powiesić. Zabawne to nie jest, gdy trzeba z czymś takim, albo czymś podobnym walczyć, bo pranie samo się nie zrobi, a gospodyni domowej nie mam. To tylko taki mały przykład. Trudno sobie też cokolwiek zaplanować, gdy nie wie się, czy da się radę wygrać z tym lękiem, tego dnia. Oczywiście, walczę z tym wszystkim, ale na dłuższą metę jest to je

Szukanie miejsc od których uciekam.

Coś się jakby czasami otwiera w mojej przeszłości. Nagle pojawiają się kolory, czy przedmioty, jak pojemnik na chleb w kuchni. Dobrze, bo kiedyś uciekałem od tego, chciałem o tym zapomnieć, ale przyszłość sama wróciła. Mimo wszystko jest to jakoś jakby za mgłą. Zastanawiam się jaka moja mama była. Bardzo kochająca, z jednej strony, ale z drugiej strony, to coś mi nie pasuje. Wiem, że straciłem zęba w podstawówce, bo miałem tymczasową plombę, potem przyszły wakacje, ja jakoś przed wakacjami nie poszedłem do dentystki, bo była chora, czy coś. Gdy tak porównuję to z innymi rodzinami, z którymi miałem kontakt, to dziwi mnie trochę, że moja mama jakby nie była tym zainteresowana. Dziwne. Ząb się przez wakacje zepsuł, bo plomba była tylko tymczasowa. Jak poszedłem z bólem do dentysty, to trzeba go było wyrwać. Wiem, że mama lubiła chyba manipulować, choćby po to, żeby nas czasami obronić. Po latach, jak mogła by się z nim, starym, rozejść, ale powiedziała, że się przyzwyczaiła, że go już po

I co z tym lękiem

Szukam punktu zaczepienia. Moja lista z rzeczami do zrobienia rośnie. Mało co z niej znika, więc widzę po tym, jak stoję, niejako w miejscu. Przy każdej pozycji piszę sobie codziennie minus jeden. Niektóre pozycje mają już -50. To chyba w miarę dobra metoda do obserwacji tego, co się dzieje. Gdy myślę o którymś z tych punktów, to najczęściej czuję napięcie w klatce piersiowej. Coś się broni, przed zrobieniem ich, choć niektóre z nich są bardzo proste, jak "wybranie muzyki do słuchania na komputerze". Wracam do przeszłości, by wyłapać te momenty lęku. Myślę, że moje dzieciństwo było pokopsane. Widzę to przez porównanie z tym, co inni ludzie przeżyli. Już wtedy, gdy chodziłem do szkoły, wiedziałem, że jestem jak w więzieniu, czy obozie. Myśl o śmierci była uspakajająca, to jedyna forma ucieczki, wtedy. Po tym, jak pierwszy raz spróbowałem się zabić, po cichu, nie na pokaz, wiedziałem, że zawsze mogę to zrobić. Pierwsza próba nie wyszła, ze względu na brak informacji o tym, czym

Partyzantka w domu

Obudziłem się nawet bez lęków, dzisiaj. Nic mnie jakoś nie dusiło. Tak, się zastanawiałem, kiedy to przyjdzie. Rano wracam do przeszłości. Ostatnio często wracam do przeszłości. Niejako ja gonię za nią, a ona przychodzi z lękami do mnie. Na siłowni pomyślałem, że muszę kupić pasek do samochodu, bo jak jest wilgotno, to piszczy. Wkurza mnie to. Tak się zastanawiałem, jak się moje lęki będą broniły. Były oczywiście wytłumaczenia "Przecież chciałeś być raz wcześniej w bibliotece", czy jakieś takie podobne. Bo gdybym pojechał kupić ten pasek, to zeszło by mi może pół godziny. Byłem przygotowany na to, że będą miał lekki napad senności. I w sumie, to miałem, ale tylko lekki. Wiedziałem, że muszę pojechać, kupić ten pasek. Tak mi logika mówił. No i pojechałem. Paska nie kupiłem, bo takiego akurat nie mieli, ale zamówiłem. Cały czas miałem świadomość, że to po prostu śmieszny problem, to śmieszne, że mam taki problem. Tyle, że problemy są relatywne. Jak się ma PTSD, to czasami istni