Moje mysie dziury, gra na własnych emocjach
Wczoraj byłem na paletkach. Przyszła X i graliśmy parę meczy. Byłem zły, że przegraliśmy z AiK. Gdy gram z X, jestem pospinany. Podoba mi się ona, choć wiem, że ma chłopaka i jest dużo za młoda. Ale co z tego, gdy coś w moich emocjach nie zwraca na to uwagi. W sumie, to mogłem więcej z nią porozmawiać, tak normalnie, w przerwach między grami, ale gadałem chyba tylko o badmintonie, bez sensu, a może z sensem. Nawet nie wiem, czy ona chętnie ze mną gra, bo trudno mi ją wyczuć. Myślę, że trochę lubi grać i tyle. Ani mniej, ani więcej, ale mój mózg, moje emocje szukają w niej oczywiście dziewczyny, uczuć i emocji. Napisałem potem maila do niej, że lubię z nią grać, ale nie wiem, czy ona lubi, bo nie wiem, co ona myśli. Nie wiem, czy ten mail miał sens, ale miałem ochotę go napisać. Uczucia do kogoś jak X, czy C (ze ścianki), to trochę jak chodzenie po krawędzi grani, w skalistych górach. Gdy człowiek się poślizgnie, to może kawałek polecieć. Z drugiej strony może mnie to trochę z tego mara