Raz się wygrywa, raz przegrywa
Siedzę sobie znowu na ławeczce w parku, przy stoliku. W sumie, to zimno. Na słońcu było gorąco, krótkie spodenki wyschły mi chyba w pół godziny, ale w cieniu, mróz. Kupuję sobie chyba jakiś stary samochód, bo tak, to bym musiał wynająć. Miałem zadzwonić do jednego gościa, którego w zeszłym roku znałem i stresowałem się tym, od wczoraj. Takie moje lęki. Wiadomo, B, u którego mieszkam, to mało co czasami rozumiem. Kostka jeszcze nie całkiem wyzdrowiała, po wczorajszym bieganiu trochę spuchła, więc dałem sobie dzisiaj spokój. Ale może zrobię parę ćwiczeń na tych maszynkach w parku. Pojechał bym do sklepu, kupić sobie jakiś sweterek i coś ciekawszego do jedzenia, ale nie wiem, czy mi się chce. Naprawiłem rower, który od zeszłego roku nienaprawiony stał. To znaczy, trzeba było odpowietrzyć hamulce i B tego nie zrobił. Trochę się za niektóre rzeczy zabiera jak ja ;) Wczoraj bilard, z A, siostrą kumpelki, UA, i dwoma B, jeden tutejszy, drugi tutejszy pochodzenia z Anglii. Pełno tam Azjatów by