Posty

Wyświetlam posty z etykietą bezradność

Rodzice niszczący swoje dzieci

Spać mi się chce, ale napiłem się mocnej kawy, w kafejce. Wczoraj siadały mi nogi na treningu, za dużo tego dobrego. Muszę uważać, bo zbliżam się do momentu w którym mogę nabawić się kontuzji. Sport też bywa formą ucieczki. Uciekam przed pustką w moim wnętrzu, a także przed tym uczuciem niepokoju, czy duszenia się. Coś mi ściska splot słoneczny i takie. Wiem, że to lęki, bo astmy raczej nie mam. No właśnie, to w sumie zabawne, jak bardzo nasze emocje potrafią nami kierować. Przecież wiem, że nic mi nie zagraża, ale moje emocje mówią mi coś innego. Nic dziwnego, uczyłem się tego całe dzieciństwo, mieć się na baczności, nasłuchiwać, reagować na najmniejszy odgłos, czy to samochodu w oddali, czy skrzypnięcia podłogi w przedpokoju. Nic takiego się ze mną nie działo, obrywałem tylko i grożono mi, że mnie zatłuką, jak psa. Dlaczego mówię "nic takiego"? Bo akurat przeczytałem w wiadomościach, że ojciec znęcał się przez piętnaście lat nad swoimi córkami. Zaczął gdy jedna z nich miała

Plan i frustracja.

Czuję lekki smutek, po prostu to rejestruję. Ludzie tu gadają po chińsku, nie rozumiem o czym mówią, to frustrujące. Ale, co do emocji, to staram się je bardziej je zauważać, niż im ulegać. Jestem sam, brakuje mi kogoś bliskiego, a może to dlatego, że kumpel zadzwonił, z trójką dzieci tu przyjechał i z żoną. Tu, to znaczy, jest na tej samej wyspie, ale parę tysięcy kilometrów dalej. Mam obsesję, lekką, na punkcie kapiącej mi z baku benzyny. Siedzę w internecie i staram się wykumać, czy da się to jakoś naprawić. Jak inne problemy niż te, które ma kumpel z trójką dzieci. On jest dosyć zaradny, czy nawet bardzo zaradny. Taki mały polski businessman. Mam wrażenie, że nic nie robię, a inni żyją dużo lepiej. Z drugiej strony, to wiem, że każdy ma inne życie. Włączają się różne schematy w mojej głowie. - Jesteś do niczego, nic nie potrafisz zrobić - mówi mi jeden. - Może nie jest tak źle - mówi inny - bo nie ma się co porównywać. - Podobno jest około 100 miliardów galaktyk na świecie - mówi j

Różne rodzaje pamięci

Dzisiaj piję sporo kawy. Teraz mocną w kafejce, choć jest już po czwartej. Nawet mi się jedna z obsługi zapytała, czy będę mógł spać, bo tak późno kawę piję. Pożyjemy, zobaczymy. Idę teraz na paletki, to może się trochę tej kofeiny wytrzęsie. Staram się utrzymać mój niepokój w ryzach. Wiadomo, jestem mało efektywny, większość czasu przepływa mi między palcami, ale staram się coś tam robić. To w sumie ciekawe, nie wiedzieć, co się będzie robiło za pół roku, czy będę w Niemczech, czy tutaj. Myślę, że raczej nie popełnię samobójstwa, choć kiedyś się tego obawiałem. Jak zwykle, to dodam, że mi pewnie kontakt z wewnętrznym dzieckiem pomaga, a może też nabrałem trochę wiary w siebie, jest mi trochę spokojniej? Cholera wie. Walka z lękami jest moim codziennym zajęciem. Staram się jakoś rozsupłać ten węzeł, między pamięcią autobiograficzną, a pamięcią zadaniową, czy jak to ostatnio wyczytałem. Autobiograficzna mówi mi, że czegoś się nie da zrobić, a zadaniowa mówi "po prostu rób". Dl

Próba obserwacji.

Jeszcze tylko jakieś dwa miesiąc tu posiedzę i spadam. Już teraz za dużo się nad tym zastanawiam, jak to zrobić, jak i kiedy sprzedać samochód, co z rzeczami, kiedy tu wrócę. Nie wiem, myślę, że wrócę. Zobaczymy jak będzie w Niemczech. W każdym razie, bo nie mogę sobie zarzucić, że nie zmieniam krajów, choć tutaj nie podróżuję, choć mógłbym. -- Taka okazja, możesz tyle zwiedzić, zobaczyć -- mógłby ktoś powiedzieć, a mnie się nie chce, poza tym, to pewnie bym się bardziej dusił gdzieś indziej, niż w domu, to znaczy, w wynajętym pokoju, choć oczywiście używam też wspólnego pokoju, mieszkalnego. Ten pokój ma ładny widok, mój pokój też, bo okolica tu pagórkowata nie ma piętrowych domów, dużo ogrodów i zieleni. Poprzednim razem bywało, że sypiałem na plaży, czy gdzieś w lesie, w samochodzie. Teraz jestem akurat w rytmie treningu, choć wiadomo, sam siebie pytam, po co to robię. Ale, to moje hobby, jeden ma takie, drugi inne. Ciekawe jak to będzie po powrocie do Niemiec, czy znajdę pracę, czy

Tu wiosna.

Dzisiaj rozmawiałem z sąsiadką mieszkającą dwa wejścia dalej. Ładna dziewczyna z Tajlandii. Myślałem, że ona może jakaś imigrantka, pracująca gdzieś w restauracji, czy coś, a ona doktorat robi, z dziennikarstwa. Sporo Azjatów tutaj doktoraty robi, to może też daje im szansę by pozostać dłużej? Nie wiem, w każdym razie mało co o niej wiem. Mieszka chyba ze swoim chłopakiem i jest oczywiście za młoda na mnie. Ja to już stary jednak jestem, stwierdzam. Po tej krótkiej rozmowie miałem trochę namieszane w głowie, włączyły się różne małe reakcje, wywołujące niepokój. Bo wiadomo, miło było by być z kimś takim jak N, czyli ta Tajlandka, ale, pomarzyć sobie można. Zamiast marzyć i dołować się, że sobie nie daję rady, poszedłem na siłownię. To znaczy, słońce świeciło, więc wbiłem się w buty do biegania i pobiegałem przez 20 minut, na rozgrzewkę. Za dwa tygodnie znowu jakie zawody. Odezwała się wreszcie Japonka, Na, może z nią zagram. Ona mało co mówi po angielsku, ale jest bardzo miła, nie wspom

Takie sobie myśli

Siedzę w kafejce. Zastanawiam się, jak tu się dobrać do skończenia tej książki. Przedtem byłem na siłowni, to mnie uspakaja. Wczoraj grałem cztery gry pod rząd, z czterema różnymi ludźmi. Wygrałem wszystkie, nawet pierwszą, z kolesiem, z którym jeszcze nigdy nie wygrałem. Czy się cieszę z tego powodu? Współmieszkaniec powiedział "postęp". -- Przypadek, miałem dobry dzień -- myślę sobie. Stresuję się tym, że następnym razem też będę może musiał wygrać. Nie wiadomo dlaczego "musiał". Oczywiście, zakładam, że pewnie mi się nie uda. W ten sposób funkcjonują pewne schematy w mojej głowie. -- Nie uda się -- ta myśl wpada mi często do głowy, przy wielu rzeczach. Trudno było mi się z domu wyrwać. Wiem, że dobrze mi robi wyjście, na siłownię, jak i wiem, że zawsze myślę sobie "dlaczego tak późno wyszedłem z domu". -- Jestem zmęczony, spać mi się chce -- myślałem jednak będąc w mieszkaniu. Jak człowiek jest zmęczony, to nie chce mu się nigdzie wychodzić. -- Tak mój

Jak emocje kierują moim myśleniem.

Może bym się tak nad tym wszystkim nie zastanawiał, gdyby nie te sprzeczności w mojej głowie, o które się potykam. Chciałbym się przytulić do jakiejś dziewczyny, ale jestem sam. Wiem, nie jestem w tym sam. To po części różnego rodzaju lęki, które powodują, że człowiek nie odważa się pewnych rzeczy robić. W moim przypadku moje lęki przeszkadzają mi też w innych rzeczach, najchętniej, to chyba by mnie unieruchomiły, takie mam wrażeni. Wiem skąd się to bierze, to znaczy, przypuszczam. Tyle, że to nie wyjaśnia ich metod działania. Bo przecież emocje, jak lęki, czy miłość, ból, zakochanie, smutek i inne, jakoś wpływają na nasze myślenie. Przynajmniej na moje. Gdy jestem zdołowany, to nie wierzę w to, że coś ma sens, że próby zmiany mojej sytuacji mogą zakończyć się sukcesem. -- Po co się męczyć i wysilać - myślę sobie wtedy -- jak to i tak nic nie przyniesie. Z drugiej strony, gdy jestem zakochany, albo po mocnej kawie, to czasami mógłbym góry przenosić. To znaczy, zakochanie bije na głową

Sroka rozpoznaje się w lustrze?

No właśnie, frustracja, gdy coś mi nie wychodzi. Wkoło mnie pełno kobiet, dziewczyn, do których bym się chciał przytulić, ale tego nie robię. Wiadomo. Człowiek nie może się przytulić do kogoś na ulicy, czy w kafejce, w której akurat siedzę. - Nie dajesz sobie rady -- mówi mi znowu ten głos, kierowany frustracją. -- C.j z tym -- mówię sobie, ale wiem, że odbiegam nieco od standardu, będąc samemu. -- Czy na pewno -- pyta inny głos -- tyle ludzi jest samych, to niejako choroba dużych miast. -- Co z tego, że dużo ludzi jest samotnych, czy samych, jak ja mam ochotę z kimś być -- myślą sobie niektóre emocje. To znaczy, emocje nie mówią może, nie gadają, dają tylko znać o sobie, na przykład jako smutek? Miałbym żonę, dziecko, to mógłbym psioczyć, ale mieć swoje obowiązki. Wiedzieć co mam robić, po co. Program przetrwania gatunku działałby, tak, jak to działa. Ale może bym się rozwiódł, jak duży procent małżeństw, tyle, że dalej bym musiał jakoś tam pracować na dzieci. A tak, to siedzę tutaj i

Zmęczenie

Jestem jakiś zmęczony, trochę smutny. Nic jakoś nie ma sensu, ale byłem na korcie, coś tam porobiłem. Wieczorem znowu te klubowe zawody. -- Po co to wszystko -- pyta coś w mojej głowie. -- Masz jakąś inną, realistyczną, alternatywę? -- odpowiada inny głos. No właśnie, jak nie przychodzi mi nic konkretnego do głowy, nic co mógłbym zrealizować, to lepiej nic nie mówić, robić swoje. Siedzę w kafejce, piję kawę i ziewam. Kawa coś nie pomaga. To problem który mam od lat, gdy nie mam pracy codziennie - "Jak tu się zabrać za robienie czegoś?" Pomaga mi jednak trochę to, że mam listę z małymi zadaniami do zrobienia. Pada dzisiaj, może to przez to to zmęczenie? A może to po prostu zmęczenie walką. Przezwyciężanie blokad jest męczące.

Męczę się, czy nie?

W sumie, to przyzwyczaiłem się do tego, że się duszę, że mam jakieś blokady, ataki zmęczenia czy senności. Czy zawsze tak było? Jak było w dzieciństwie? Wtedy nie zastanawiałem się nad tym co czuję, po prostu czułem, tęsknotę, lęk, nienawiść. Myślę, że bardziej uciekałem w świat marzeń i nienawiści. No właśnie, nie zdawałem sobie z tego sprawy, że jestem pospinany. Po prostu byłem jaki byłem. Chciałem się zabić, byłem zawsze zakochany, grałem na gitarze. Czym to się różni od tego teraz? Teraz wiem lepiej, co się ze mną dzieje, czuję lęki, to znaczy, gdy zaczynam się dusić. Kiedyś, to wiedziałem, że się pocę, w stresującej sytuacji, ale nie wiedziałem dlaczego. Gdy mi myśli uciekały z głowy, to po prostu uważałem, że coś ze mną nie tak, jestem źle podrutowany pod czaszką. Coś mnie serce, czy coś akurat przez moment zabolało. Za dużo kawy, herbaty, za mało sportu przez ostatnie dwa dni. Kostka u nogi ciągle jeszcze spuchnięta. Mieszkanie w Niemczech ciągle nie wynajęte, choć dzisiaj coś

Nie mam ochoty się poddawać

Zamiast socjalizacji, to grałem cały czas, jak głupi, na tym spotkaniu paletkowym. Przy czym połowa ludzi grała w kosza. A szkoda, bo była tam jedna śliczna dziewczyna. Młoda oczywiście, w dodatku z chłopakiem, choć do końca to nie wiem. Takie to szczególnie moja głowa chyba lubi, wtedy wpadam w falę smutku, frustracji, bezradności i samotności. Zastanawiałem się ciężko, czy nie powinienem był zostać z grupą, bo część chciała na obiad, to dobra okazja na socjalizację, ale na koniec, to wróciłem do domu, bo chciałem na inną sesję paletek. Teraz może mam czego żałować, ale pewnie nie. Czemu o tym piszę. Może dlatego, że czułem, jak moje myśli zaczynają się miotać, no właśnie, samotność, smutek. Włączył się program szukania kogoś bliskiego, wiadomo, bez niego to ludzkość by wyginęła. Oczywiście, z drugiej strony moje lęki. I tak moja głowa wpada w normalny stan zamieszania. Bo chce, ale się boi, a że racjonalizuję, to widzę, że moje argumenty mi się mieszają, gdy emocje zbyt silne. Podobn

Bezwład schematu emocjonalnego

Wczoraj byłem na paletkach. Mało ludzi było, więc grałem cały czas pojedyncze, przegrywając prawie, że wszystkie. W niektórych brakowało mi paru punktów, myślę, że to też kwestia psychiki, nad którą pracuję. Starałem się analizować grę, nigdy wcześniej nie robiłem tego tak świadomie. Zastanawiałem się nad słabościami przeciwnika, nad moimi, próbowałem moimi mocnymi punkami atakować jego słabe. Myślę, że można to przenieść na normalne życie, znaczy się moje. Moim przeciwnikiem są moje lęki. Jakie są ich słabe punkty, jak je obejść, jak z nimi wygrać? Ostatnio obserwowałem jak to działa, że lęki powodują jakiś tam rodzaj zachowania u mnie, czy że robię się smutny i bezradny. Stwierdziłem, że to po prostu schemat zachowania i nie mam ochoty wpadać w smutek. W tym momencie czułem, jak ogarnia mnie jakaś bezwładność, potrzebna mi była energia, jak przy ćwiczeniach fizycznych, żeby nie dać się temu schematowi. Myślę, że tak to działa. Gdy nadchodzi stary schemat, lęku, albo smutku, to żeby m

Emocje nie są niezmienne

Im dłużej się nad tym zastanawiam, im więcej sobie o tym piszę, tym bardziej wyraźny jest obraz tego wszystkiego, emocji, reakcji, bólu, lęku, smutku. Większości oczywiście nie rozumiem, o wielu rzeczach na pewno nie mam pojęcia, ale moje podejście niewątpliwie się zmieniło. To co się ze mną dzieje, było dla mnie kiedyś zupełnie niezrozumiałe. Coś mnie bolało, nie wiedziałem co, czułem głęboki smutek, chciałem się zabić, czułem się bezradny. Robiłem różne zwariowane rzeczy, narażając swoje życie i zdrowie. Emocje, te które miałem, były jakie były, bo jestem popieprzony, uważałem. Owszem, nadal mam ich wiele, lęku, bezradności, tyle, że teraz wiem, że to wyuczone, w dużej mierze, schematy reakcji. Reakcje emocjonalne nie różnią się wiele od jazdy na rowerze. Zostały one zapamiętane, w Amygdali, Hipokampusie, Thalamusie. Ktoś wspomina starą miłość, dlatego, że tak mu się to w głowie utrwaliło, pogłębia się, poprzez powtarzanie. Jest się nagradzanym dopaminą za wspominanie. Jak alkoholik

Nauka przechodzenia przez ścianę

Interesująca jest zmiana nastrojów. Rano jestem przeważnie do niczego, trudno mi się zabrać za coś. Jestem zmęczony, mało co ma sens, bo większość wydaje się być trudna. Uciekam w czytanie internetu. Wiadomo, tam można siedzieć całe życie. Siedzę w domu i duszę się trochę, pijąc kawę. Jakoś coś tam robię i powoli zaczynam iść do przodu. Potem jakoś się zbieram, coś tam zrobię z mojej listy. Teraz jestem w kafejce. Też niby coś tam piszę, ale nie duszę się przy tym. Może dlatego, że jest tu sporo ludzi, ładne dziewczyny przechodzą, a może dlatego, że nie jestem w domu? Dom kojarzy mi się jednak z niebezpieczeństwem, na poziomie podświadomości, czyli emocji. Czuję te emocje, wiem, ale oczywiście, nie wiem skąd się one biorą. Emocje nie mówią. Metodą dedukcji i porównać mogę stwierdzić, że to jednak lęki, raczej te z przeszłości. Tu, w kafejce, nie czuję ich, przynajmniej nie przy pisaniu. W domu nawet jak po prostu siedzę, to często jestem niespokojny, czy się duszę. To, że udaje mi się

Miła okulistka. Pustka w głowie

Przez moment poczułem lekki ból głowy. Byłem u optyka. Bałem się, że mi powie, że moje oczy się dużo pogorszyły. O dziwno, wyszło im, że wcale się nie pogorszyły, porównując to ze starym wynikiem. Ale, nieważne. Dlaczego o tym piszę, w ogóle. Okulistką była bardzo ładna Azjatka, w czerwonej sukience, zgrabna, kobieca, ale nie ta z tych zupełnie chudych Azjatek. Ta nawet chyba akcentu nie miała. Gdy do mnie mówiła, to rozpływałem się. Super miła, ze słodkim głosem. Badając mi oczy mówiła -- Możesz dla mnie popatrzeć do góry? (Can you look up for me). Mogłem powiedzieć, że - dla Ciebie, to mógłbym nawet przez okno wyskoczyć -- ale to pomieszczenie nie miało okien, więc dałem sobie spokój. Nie mówiąc już o tym, że była ze 20 lat młodsza ode mnie. W nocy śniły mi się jakieś dziewczyny, o dziwno nie NB. Ale nie były to jakieś przyjemne sny. Rzadko mam przyjemne sny z dziewczynami, może muszę providera snów zmienić. W każdym razie będę miał dwie pary okularów, bo jedne już miałem lekko sklej

Więc robię swoje

Jakoś udaje mi się coś zrobić codziennie, nie wszystko, co sobie zaplanuję, ale coś tam zrobię. Staram się po prostu robić swoje, ignorując to uczucie, no właśnie, to trudne do określenia. Czasami przymykają mi się oczy, czasami robi mi się gorąco, duszno, albo czuję chęć ucieczki. -- No i co z tego -- mówię sobie. Włączam muzykę i robię dalej. -- Po co to robisz, to nie ma sensu, nic Ci nie wychodzi, strata czasu -- przychodzi mi do głowy. -- A masz jakąś alternatywę? -- pytam. -- Jakąś praktyczną alternatywę? Wtedy na chwilę zalega cisza. Więc robię swoje, albo usiłuję.

Relatywne emocje

Reakcje i emocje nie są przylutowane na stałe, jak druty wysokiego napięcie do słupów, czy kable w komputerze, czy choćby ścieżki mikroprocesorów. No właśnie, czym są emocje, albo po co one są? Mają one nam pomóc w podejmowaniu pewnych decyzji dotyczących czasami naszego przetrwania, ale też kontaktów socjalnych i innych aktywności. Gdy jakiś kawałek jedzenia nieprzyjemnie pachnie, czy wygląda, tak, że czujemy obrzydzenie, to raczej nie przyjdzie nam do głowy, żeby to wziąć do ust, bo może to być trujące. Chyba, że ktoś nam powie, że to „super ser i on tak ma właśnie pachnieć”. Jesteśmy cali zestresowani, gdy nas na zielonym świetle, na pasach, o mało jakiś wariat samochodem nie rozjechał. Następnym razem pewnie będziemy się lepiej rozglądali, bo „światła, światłymi, a idioci kierowcy się zdarzają”. Wiadomo, takie przykłady można mnożyć, każdy zna coś podobnego. Pytanie tylko, czy wszyscy odczuwają podobną sytuację tak samo? Ja nie wyobrażam sobie wzięcia do ust tłustego, białego robak

Pocztówki myśli

Próbuję wyczuć moje lęki, wczuć się w nie, choćby po to, by wiedzieć jak je ugryźć. Czasami udaje mi się to, tak po prostu. Wiem, że muszę, bo stoję już plecami do ściany, gdy chodzi o zrobienie pewnych rzeczy, więc je robię. - Dlaczego się wcześniej za to nie wziąłem - mówię sobie potem - przecież to takie proste było, zajęło mi tylko pół godziny, a zabierałem się za to od miesiąca. Wiem, że tak często jest. Najtrudniej jest mi się zabrać. Interesuje mnie ten mechanizm, jak to działa. Wiem, włącza się jakiś schemat zachowania, on powoduje, że Amygdala daje sygnał do powstania objawów stresu, jak duszenie się, nacisk na klatce piersiowej, niepokój. Kiedyś mną jednak bardziej miotało. Teraz, może dlatego, że unikam pewnych sytuacji stresujących, jest mi może trochę lepiej, a może też duszę więcej w sobie? Obserwowanie emocji i reakcji organizmu, to trochę jak strojenie fortepianu. Trzeba się wsłuchać w struny, porównać je z innymi. - Co się dzieje, gdy pomyślę o zmianie klocków hamulcow

I tak z Ciebie nic dobrego nie wyrośnie...

Myślę, że ciekawie zaczyna być wtedy, gdy człowiek się zastanawia, dlaczego pewne rzeczy myśli, dlaczego mu to, a nie co innego do głowy przychodzi. Chodzi mi o kontekst problemów z brakiem motywacji, depresją, PTSD itp. Problem szukania energii do życia i wiary w siebie. Dwa krótkie przykłady, w piątek grałem z dobrym kumplem, który gra lepiej, to znaczy, dwie klasy wyżej. Warunku były słabe, bo wiatrak pod sufitem, więc uważam, że wygrałem dwa razy, przegrywając raz, bo miałem farta. Znam tą halę lepiej. W sobotę przegrałem z jednym, 19:21, który gra tylko o jedną klasę wyżej ode mnie. Złościło mnie to i frustrowało, dlatego, że uważałem, że źle grałem, stresowałem się i spinałem. Stare schematy się włączały. Gościu nie chciał grać drugiej gry, bo był nieźle zmęczony. Czyli, gdy wygrywam, to fartem, a jak przegrywam, to dlatego, że nie umiem grać? Poszliśmy potem na kolację. Był tam jeden dosyć fajny gościu, sam się nauczył grać dobrze bez trenera, z tym, że jego ojciec był jakimś tr

Psychiczny mięsień

Do duszenia się powoli się chyba przyzwyczajam. Staram się wtedy głęboko oddychać, wypychając trochę brzuch. Tu mi akurat trudno, bo siedzę w kafejce i chyba jakieś dziecko w pieluchy zrobiło, bo tak daje. Trudno wyczuć co to. Mniejsza z tym. W każdym razie interesuje mnie to, jak zmienić coś w głowie. Zauważyłem, że gdy walczę z moimi lękami, to mnie to sporo energii kosztuje. Wczoraj udało mi się parę rzeczy zrobić, bez użycia kawy, bo był już wieczór. Myślę, że zmiana schematów myślenia, czy odczuwania, to też po prostu kwestia treningu, do jakiegoś stopnia, oczywiście. Tyle, że jak trenuję sport, to wiem, że to przyniesie skutek, wiem, że jestem po tym zmęczony istnieje też jakaś wymierzalna skala tego, co się robi. W zależności od sportu jest to czas, czy wysokość, punkty, czy stopień trudności. Nie ma zawodów na pokonywanie problemów psychicznych. Nie ma też mistrzów świata, czy grupy fanów. Każdy sobie rzepkę skrobie, chyba, że robi jakąś terapię grupową, wtedy ma się przed kim